Polska: Pismo w sprawie mandatu z fotoradaru niegodne z prawem? To może być rewolucja

Polska

Fot. Canard

Rzecznik praw obywatelskich wyruszył na krucjatę przeciwko mandatom nakładanym na kierowców. Chodzi m.in. o fotoradary. Ale nie tylko.

Kto choć raz w życiu nie zadał sobie pytania: pstryknął, czy nie pstryknął? Pewnie zastanawiało się na tym wielu kierowców, którzy jechali za szybko i minęli fotoradar. Liczyli na to, że może jednak prędkość odczytywana przez przydrożne urządzenie była mniejsza niż ta na prędkościomierzu.

Mandat pocztą

System działa tak, że złapany kierowca otrzymuje pocztą list z Inspekcji Transportu Drogowego wraz ze zdjęciem wykonanym przez fotoradar. W odpowiedzi właściciel pojazdu ma się przyznać do prowadzenia auta lub wskazać osobę, która siedziała za kierownicą. Istnieją sposoby na wymiganie się od odpowiedzialności, ale nie będziemy ich tu przytaczać.

Rzecznik praw obywatelskich uważa, że takie działanie jest niezgodne z konstytucją. Marcin Wiącek powołuj się na „wolność wynikającą z prawa do milczenia”.

Precyzuje to Kodeks wykroczeń

Oznacza to, że osoba otrzymująca pismo z GITD ma prawo nie odpowiadać na list. Tymczasem Prawo o ruchu drogowym wskazuje jasno, że właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie.

Dodatkowo Kodeks wykroczeń uściśla, że karze podlega osoba, kto wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzyła pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie.

Trzeba dodać nowy paragraf

„RPO postuluje dodanie nowego § 4, że „nie podlega karze z § 3 ten, kto nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, gdy udzielona w ten sposób informacja mogłaby stanowić dowód w postępowaniu w sprawie o wykroczenie przeciwko niemu samemu” – podaje biuro rzecznika.

I wyjaśnia: „Chodziłoby o wyraźne wyłączenie z odpowiedzialności karnej osoby, która nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzyła pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, gdy taka informacja mogłaby stanowić dowód w postępowaniu w sprawie o wykroczenie przeciwko niej samej”.
RPO podkreśla jednocześnie, że prawo do zachowania milczenia i prawo do nieobciążania się są powszechnie uznanymi standardami prawnymi międzynarodowymi.

Krucjata RPO

To nie jedyna sprawa drogowa, która zajmuje RPO. W styczniu 2023 rzecznik interweniował w MSWiA w sprawie mandatów (nie tylko z fotoradarów) za przekroczenie prędkości. Rzecznik chce zmian przepisów, bo obecnie karani są kierowcy, którzy zostaną przyłapani, jadąc za szybko nawet o 1 km/h.

Marcin Wiącek chce, żeby wprowadzić pewną tolerancję błędu pomiaru.

Kolejna sprawa. Kilka dni temu RPO wystąpił do marszałka Senatu, przypominając że na zmianę czekają przepisy dotyczące zatrzymywania prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h poza obszarem zabudowanym. To, że są niezgodne z Konstytucją Trybunał Konstytucyjny uznał pod koniec 2022 roku.

Tyle że przepisy nie zostały jeszcze zmienione i prawa jazdy wciąż są zatrzymywane kierowcom.

Dłużej się czeka na zwrot prawa jazdy

Sytuację pogarsza fakt, że dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Policja zatrzymuje prawo jazdy. Starosta, powołując się na wyrok TK, nie chce tego zrobić. Efekt?

Nie ma kto zwrócić kierowcy (po upływie 3 miesięcy) dokumentu. Policja twierdzi, że nie ma do tego podstaw prawnych. Starostowie tłumaczą, że przecież prawa jazdy nie zatrzymywali.

„Powoduje to, że trzymiesięczny okres, na jaki prawo jazdy może zostać zatrzymane, znacznie się wydłuża ”– punktuje RPO.


26.03.2024 Niedziela.NL // źródło: News4Media // fot. Canard

(sm)

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Polska

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki