Holandia

Liderka liberalno-prawicowej partii VVD wykluczyła ponową koalicję rządową z populistycznym PVV Geerta Wildersa. To ważna deklaracja, która może mieć duży wpływ na rozpoczynającą się kampanię wyborczą.

Przypomnijmy, w ubiegłym tygodniu w Holandii upadł rząd premiera Dicka Schoofa. Gabinet ten od początku nie był stabilny i nie przetrwał nawet roku. W związku z upadkiem rządu rozpisano przedterminowe wybory parlamentarne. Zaplanowano je na 29 października.

Do tego czasu Schoof pozostanie premierem, ale „w stanie dymisji”, a to oznacza, że jego uprawnienia będą mniejsze. Gabinet Schoofa może liczyć na poparcie liberalno-prawicowej partii VVD, chadeckiego NSC oraz Partii Rolników i Obywateli BBB.

Jeszcze do niedawna największym ugrupowaniem popierającym ten rząd było populistyczne, antyislamskie i eurosceptyczne PVV Geerta Wildersa. To właśnie PVV wygrało poprzednie (również przedterminowe) wybory parlamentarne 22 listopada 2023 r.

Teraz jednak Wilders wycofał poparcie dla gabinetu Schoofa i wyszedł z koalicji. Lider PVV tłumaczył to brakiem poparcia pozostałych koalicjantów dla radykalnych zmian dotyczących ograniczenia imigracji.

Krytycy Wildersa przypominają jednak, że to wskazana przez PVV Marjolein Faber była w rządzie Schoofa ministrem ds. imigracji. Faber nie była w stanie przeforsować żadnej skutecznej reformy, a w oczach wielu krytyków uchodziła za nieporadną i niekompetentną polityczkę.

Wyjście z rządu PVV to w opinii wielu komentatorów „ucieczka do przodu” Wildersa. Lider PVV widział, że trwanie w nieskutecznym rządzie przekłada się na spadek poparcia dla jego partii w sondażach. Wilders przeważnie świetnie wypada w debatach i potrafi prowadzić kampanie wyborcze. Upadek rządu i początek kolejnej kampanii wyborczej to zatem dla PVV okazja, by odbudować poparcie społeczne.

Doprowadzenie do upadku rządu po zaledwie roku współpracy rozzłościło jednak koalicjantów Wildersa. -Ten kraj potrzebuje odpowiedzialnych liderów. Nie będziemy już z nim współrządzić - powiedziała w rozmowie z dziennikiem „De Telegraaf” Dilan Yesilgöz, szefowa VVD.

Działacze i wyborcy VVD są „wściekli i rozczarowani” zachowaniem Wildersa, dodała Yesilgöz. Według niej decyzja szefa PVV o wyjściu z koalicji była „nieodpowiedzialna”, a on sam jest teraz „całkowicie niewiarygodny”.

Wykluczenie przez szefostwo VVD ewentualnej kolejnej koalicji z PVV tworzy nową sytuację na holenderskiej scenie politycznej. Zdolności koalicyjne PVV już i bez tego były małe. Wiele partii lewicowych i centrowych już od dawna wyklucza współpracą rządową z populistycznym, nacjonalistycznym PVV.

Bez potencjalnego koalicjanta w postaci VVD szanse Wildersa na to, by ponownie stać się częścią koalicji rządowej zmalały. Z drugiej strony, takie „odrzucenie przez mainstreamowe VVD” może stanowić paliwo wyborcze dla szefa PVV. Wilders będzie się mógł profilować jako polityk „lekceważony przez elity”, jako antyestablishmentowy „głos ludu”.

Jednocześnie lider PVV będzie przekonywał, że tylko jeszcze większe zwycięstwo wyborcze jego partii będzie gwarancją wprowadzenia prawdziwie restrykcyjnej polityki migracyjnej. Jeśli bowiem PVV uzyska bardzo wiele mandatów, to nie da się go zignorować przy tworzeniu nowego rządu.

Zapewne dopiero pod koniec października, czyli po wyborach, okaże się, czy decyzja VVD o wykluczeniu współpracy rządowej z PVV, wyjdzie na dobre VVD czy wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zwiększy popularność partii Wildersa.

---

10.06.2025 Niedziela.NL // fot. Orange Pictures / Shutterstock.com

(łk)

< Poprzednia		Następna >