Dramat na Dominikanie, Holendrzy zmarli w trakcie podróży ślubnej

Archiwum '17

Miłość, wesele i podróż poślubna na słoneczną Dominikanę. To, co miało być początkiem szczęśliwego wspólnego życia zakończyło się dla holenderskiej młodej pary olbrzymią tragedią.

31-letni Jeroen Venema i jego 28-letnia żona Michou zmarli nagle w trakcie wakacji w Republice Dominikany. Według holenderskiej prokuratury pochodząca z Voorburg para nie straciła życia w wyniku przestępstwa.

- Para ta padła najprawdopodobniej ofiarą zatrucia pokarmowego albo bakterii. Wcześniej sugerowane zatrucie rybą jest prawdopodobne. Ustalenie tego, o jaką konkretnie chodziło bakterię, nie jest w stu procentach możliwe – dziennik AD cytuje przedstawiciela niderlandzkiej prokuratury.

Problemy Holendrów zaczęły się po wizycie na wysepce Saona. Najpierw źle poczuła się Michou. W przychodni na terenie luksusowego hotelu w Punta Cana stan kobiety jeszcze bardziej się pogorszył. Parę odwieziono karetką do szpitala, ale w trakcie podróży 28-latka zmarła.

Również stan Jeroena zaczął się pogarszać. Mimo interwencji lekarzy mężczyzny także nie udało się uratować. Zmarł w szpitalu krótko po śmierci żony, informuje dziennik AD.   

Według ekspertów wiele wskazuje na to, że para zatruła się tzw. ciguatoksynami znajdującymi się w rybach. W przypadku szybkiej interwencji (w okresie czterech godzin od zatrucia) można zapobiec śmierci, podając lek Manitol, opisuje AD. Później szanse drastycznie maleją, gdyż toksyna uszkadza płuca i serce.

Ciała Holendrów zbadali na miejscu holenderscy eksperci, patolog i toksykolog. Nie znaleźli oni żadnych śladów wskazujących na to, by para padła ofiarą przestępstwa. W organizmach zmarłych nie wykryto też śladów alkoholu czy narkotyków.

17.10.2017 ŁK Niedziela.NL