Legenda o domu z sześcioma głowami. Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Archiwum '18

Fot. Shutterstock, Inc.

Zapewne każdy, kto był w Amsterdamie i wybrał się na godzinną wyprawę łódką z przewodnikiem, dowiedział się, że przy jednym z kanałów stoi dom, który nazywany jest domem z sześcioma głowami. To znane miejsce i z domem tym wiąże się bardzo krwawa i brutalna legenda.

Legenda głosi, że w domu tym mieszkali bardzo bogaci państwo, którzy pewnego dnia wyszli wieczorem, zostawiając cały swój dobytek pod opieką wiernej służącej. Wokół było ciemno, a w domu tak cicho, że jeśli ze stołu spadłaby igła, dałoby się ją usłyszeć. W sieni nie paliło się żadne światło. Wnętrze domu oświetlone było tylko przez delikatne światło księżyca, które wpadając do wnętrza przez okna tworzyło na ścianach i podłogach przedziwne cienie.

Służąca, która siedziała w kuchni, była bardzo drobną, jasnowłosą dziewczyną. Jej wygląd, tego nie sugerował, ale nie łatwo było ją przestraszyć.

Nagle dziewczyna coś usłyszała. Gdzieś z oddali dobiegał niewyraźny dźwięk. Był cichy niczym skrobanie myszy pod dachem. Wydawało jej się, że słyszy jakieś głosy, ale nie mogła stwierdzić skąd dobiegają. Zaczęła nasłuchiwać. Przed domem nikt nie przechodził, dźwięk który usłyszała nie dochodził również z domu sąsiadów.

Równie nagle jak coś zakłóciło ciszę nocną, tak nagle wszystko ucichło. Dziewczyna nasłuchiwała, czy dźwięk się powtórzy, ale całe domostwo tonęło w ciszy. Służąca zapaliła świeczkę i ścianę rozjaśnił czerwonawy blask a na podłodze pojawiły się straszliwe cienie.

W tej sytuacji prawdopodobnie wiele osób czułoby starach, jednak służąca się nie bała. Mimo, że była sama, w tym wielkim domu, z nikłym światłem, ze strasznymi cieniami i dziwnymi dźwiękami, dobiegającymi nie wiadomo skąd, nie lękała się.

- Pewnie mi się przesłyszało – mruknęła do siebie dziewczyna. Ale, jakoś ją to nie przekonywało.

Zapewne każdy w tej sytuacji widziałby rzeczy i słyszał dźwięki, których nie ma. Ludzi łatwo ponosi wyobraźnia, szczególnie, gdy są sami wieczorami w domu a ulicą ktoś przechodzi lub gdy w pobliżu woda chlupocze o brzegi kanału, albo ponad głowami latają nietoperze… I człowiek wtedy zaczyna wątpić, czy to, co dostrzegł lub usłyszał jest prawdziwe, nawet uśmiecha się do siebie z pobłażaniem myśląc, że obrazy i dźwięki to czysta wyobraźnia. Ale ta dziewczyna instynktownie czuła, że cisza została zakłócona przez zbliżające się niebezpieczeństwo. Teraz musiała znaleźć ten ciemny zakamarek, w którym nieznane jeszcze niebezpieczeństwo, być może na nią czyhało.

Weszła po schodach i zaczęła sprawdzać wszystkie miejsca w domu. Nawet olbrzymie szafy z ich bardzo ciemnymi kątami. Domyślała się, co mogłoby się stać, gdyby nagle przed nią pojawił się jakiś zbir. Wiedziała jednak również, że otrzymała polecenie od swych państwa, aby opiekować się domem i musiała je wypełnić. Poszła więc nawet na strych, gdzie nocą jest całkiem ciemno, ale również tam niczego nie dostrzegła. Sprawdziła jeszcze własny maleńki pokój, który stworzono dla niej właśnie na strychu, bo przecież służące też muszą spać. Nigdzie nie znalazła oznak, aby w domu był ktoś poza nią. Zajrzała jeszcze za ogromne, ciężkie zasłony, za którymi z łatwością ukryłby się człowiek. Nic! Chwilami nawet wydawało jej się, że w ciemnościach dostrzega cień człowieka. Czasem na moment serce przestawało jej bić, ale nie poddawała się. Schyliła się niczym kot szykujący się do ataku, który wie, że przyjdzie mu walczyć z silniejszym przeciwnikiem. W końcu zeszła również do piwnicy. Schodziła stopień po stopniu i wtedy znów usłyszała tamten dźwięk. Teraz serce zaczęło jej szybciej bić, ponieważ nawet najodważniejsi czasem się boją.

W końcu stanęła na podłodze w piwnicy i tam się zatrzymała, nasłuchując. Próbowała uspokoić oddech, chciała oddychać najspokojniej jak tylko potrafiła.

Była pewna, że jest w dobrym miejscu. Słyszała to wyraźnie. Zgasiła świeczkę. Do pomieszczeń w piwnicy, również docierało światło księżyca, ponieważ w ścianach były małe okna. Wtedy dziewczyna zobaczyła, że przez jedno z okien do środka wpada światło, które nie jest tym księżycowym. Wpatrywała się w nie,  nie bardzo wiedząc, co o tym myśleć. Wtedy zobaczyła czerwoną poświatę i zrozumiała, że na zewnątrz, w pobliżu okna stoją ludzie ze świeczkami. Dostrzegała płomyki, które poruszał wiatr.

- Dzieje się… muszę bronić tego domu. Ale jak? – pomyślała. Słyszała mieszające się szepty kilku osób.

- Ty pierwszy – powiedział ktoś na zewnątrz.

Służąca dostrzegła, że okno w piwnicy było dość duże, aby zmieściła się w nim szczupła osoba. Wiedziała, co zaraz się stanie. Nie zwlekając już nawet chwili,  popędziła na górę i prawie natychmiast znów była na dole, tym razem jednak uzbrojona w wielki rzeźniczy nóż. W tej chwili zobaczyła głowę pierwszego włamywacza, wyłaniającą się przez okienko. Zebrała w sobie całą odwagę i powiedziała:
- Nie obawiaj się. W zamian za część łupu pomogę ci dostać się do środka. Moi państwo są bogaci i chytrzy. Z radością się na nich zemszczę. Tu jest dużo do zabrania. Wystarczy dla nas wszystkich.

Włamywacz najpierw się przeraził, jednak szybko na jego twarzy pojawił się uśmiech. To szczęście, taki niespodziewany pomocnik, pomyślał. Z dużym wysiłkiem zaczął przeciskać się centymetr po centymetrze. Zatrzymał się, gdy jego głowa i ramiona były już w środku. Wtedy dziewczyna złapała go za włosy i nim mógł cokolwiek zrobić, wbiła mu nóż w szyję i sprawnym ruchem odcięła zbirowi głowę. Była cała we krwi, ale nie zwracała na to uwagi. Myślała tylko o swoich obowiązkach. Wciągnęła ciało złodzieja do środka i ukryła je w ciemnościach. Potem szepnęła przez okno do kolejnego włamywacza, że „droga wolna”.

- Nie bój się i tobie pomogę tak jak jemu. W tym domu jest mnóstwo złota i mnóstwo srebra. Podzielimy się! - Złodziej zaczął się przeciskać.

- Ktoś może pomyśli, że jestem tylko kobietą, która ma chronić ten dom i że sobie nie poradzę, ten ktoś jest głupcem.

Zbir niczego nie podejrzewał. Nie był szczupły i okno było nieco za wąskie. Jednak i jemu udało się przecisnąć głowę i ramiona. Gdy to uczynił, spotkał go los poprzednika. Po nim, przez okno zaczął przeciskać się trzeci złodziej.

- Twoi kamraci mają już to, na co zasłużyli – powiedziała służąca. - Jeśli się pośpieszysz, też będziesz miał udział w tym skarbie. Możesz mi zaufać.

Za trzecim złodziejem ruszył czwarty a za nim kolejny. I tak każdego z nich spotykał ten sam los w ciemnej piwnicy.
W ten właśnie sposób służąca pokonała wszystkich włamywaczy. Na podłodze leżały martwe ciała. Dla pewności  dziewczyna szepnęła jeszcze przez okno, czy jest jeszcze ktoś chętny do podziału skarbów. Ale już nie było odpowiedzi.

Po wszystkim służąca ruszyła do kuchni, jakby nic się nie wydarzyło. Postanowiła tam czekać na powrót swoich państwa. W końcu usłyszała powracających, podeszła do drzwi, aby ich wpuścić. Ci pozdrowili swoją podwładną i udali się do pokojów, gdzie było mnóstwo złota i srebra. Zasiedli w olbrzymich krzesłach koło szafy, gdzie przechowywana była biżuteria pani domu. Rozmawiali o głupstwach, nie zdając sobie sprawy z tego, co w ich domu się wydarzyło. Gdy postanowili udać się na spoczynek, służąca zastukała do drzwi. 

- Możesz posprzątać – powiedziała pani. -  Czy coś dziś się wydarzyło?

- Tak moja pani. Do domu włamali się złodzieje.

- Złodzieje? O czym ty mówisz dziewczyno? Gdzie? - Pytała zaskoczona pani.

- W piwnicy. Czy mam państwu pokazać?

Ze świeczkami w dłoniach wszyscy podążyli na dół. Gdy już znaleźli się na miejscu, bogaci państwo, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Na martwych twarzach złodziei malowało się zdziwienie, tak jakby w ostatniej sekundzie życia zdali sobie sprawę, że oszukała ich prosta dziewczyna.

- Któż to uczynił – zapytał pan.

- Ja – odpowiedziała służka i wyjaśniła, co się wydarzyło tego wieczoru.

Legenda głosi, że gdy skończyła opowiadać, państwo patrzyli na nią z podziwem i miłością. Następnego dnia cały Amsterdam opowiadał o dzielnej dziewczynie, która sama pozbawiła życia aż sześciu zbirów. Państwo postanowili uhonorować czyn swojej służącej, aby wszyscy wiedzieli, jak jest odważna i oddana. Dlatego na fasadzie domu wyrzeźbiono głowy sześciu przestępców, które po dziś dzień tam są.
Legenda ta, jak zresztą wiele dawnych opowieści, jest niezwykle brutalna. Dom, o którym w niej mowa, znajduje się przy Keizersgracht 123 w Amsterdamie.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.



10.06.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki