[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie
Agnieszka Steur
Bardzo „stara” zupa
Jak wspomniałam w ubiegłym tygodniu, dzisiaj pragnę zabrać Czytelniczki i Czytelników portalu Niedziela.nl na bardzo nietypową wyprawę w przeszłość. Przeniesiemy się do średniowiecza. Naszym wehikułem czasu będzie zupa.
Przenosimy się w czasy Hanzy, czyli Ligi Hanzeatyckiej. Związku miast handlowych Europy Północnej z czasów średniowiecza i początku ery nowożytnej. Był to bardzo ważny związek, ponieważ miasta do niego należące popierały się na polu ekonomicznym, utrudniając pracę kupcom z miast nienależących do związku. Liga stała się nie tylko potęgą ekonomiczną, ale również siłą polityczną a niekiedy również wojskową.
Liga Hanzeatycka działała pod hasłem „Wspólna praca się opłaca”. Zadziwiające, że współcześnie nadal nie wszyscy się z tym zgadzają. Być może nie wiedzą, że wspólnie można osiągnąć znacznie więcej.
W XII wieku (późne średniowiecze) miasta Zwolle, Kampen, Zutphen i Deventer stały się dużymi ośrodkami handlowymi. Kupcy z tych miast stworzyli rodzaj wspólnoty, której celem było nie tylko rozszerzenie, ale i ochrona własnej działalności handlowej. Związek Hanzeatycki rozpadł się w XVI wieku.
Liga Hanzeatycka była pierwotnie partnerstwem kupców z różnych miast, którzy handlowali tymi samymi produktami. Pracując razem, mogli oszczędzać na kosztach, ponieważ podróżowali razem. Takie podróży były również bezpieczniejsze. Dzięki temu kupowali i sprzedawali na większą skalę. Nie tylko zarabiali więcej, ale kupcy stali się siłą, która miała moc przeciwstawiania się władcom.
W 1356 roku na spotkaniu w Lubece, mieście na terenie dzisiejszych Niemiec, postanowiono, że Hanza stanie się również wspólnotą interesów dla miast, a nie tylko dla kupców. Liga Hanzeatycka stworzyła potężną sieć miast handlowych na obszarze graniczącym z Morzem Północnym i Bałtykiem. Liga zaczęła również prowadzić wymianę handlową z partnerami spoza swojego obszaru, np. z Londynem i miastami hiszpańskimi.
W owych czasach zaczął kwitnąć handel solą, zbożem, rybami, drewnem, winem, piwem, skórami zwierzęcymi i tkaninami. Transport odbywał się głównie drogą morską i rzeczną, przy pomocy statków. Miasta zaczęły się gwałtownie rozwijać, umacniały mury miejskie oraz rozbudowywały porty.
A co ówcześnie jedzono? Z powodu tak historycznego tematu, przygotuję dzisiaj bardzo historyczną zupę. Nie łatwo znaleźć taki przepis, ale mi się udało. Dziś prezentuję średniowieczny hanzeatycki krupnik dla 4-6 osób.
Ta zupa jest rekonstrukcją tego, jak wyglądał codzienny posiłek w późnym średniowieczu w Holandii. Tak właśnie mógł wyglądać obiad przeciętnej rodziny w okresie hanzeatyckim. Marchew, cebula i ziarna były częścią codziennej diety dla tych, którzy nie byli bogaci. Dzisiaj prezentowany przepis zawiera również luksusowe dodatki a mianowicie bulion, sól i pieprz.
Średniowieczny człowiek wkładał wszystkie składniki do kociołka z odrobiną wody i je dusił. Ja spróbuję przygotować ten sam przepis na piecu z XXI wieku. Zobaczymy, jak będzie smakowało.
Zacznę od składników: 15 g masła, 2 duże cebule, 1 liść laurowy, 2 gałązki tymianku (same listki), 1 marchewka, pokrojona na kawałki, 1 pasternak, pokrojony na kawałki, 100 g kaszy jęczmiennej, 1,5 l bulionu warzywnego, sól i świeżo zmielony czarny pieprz.
Na początek należy rozpuścić masło w dużym rondlu na średnim ogniu i podsmaż cebulę, liść laurowy i tymianek. Dodać marchewkę i pasternak oraz smażyć jeszcze około 5 minut. Następnie dodać kaszę jęczmienną i wywar. Teraz pozostaje już duszenie przez
około 30 minut, aż ziarna jęczmienia będą miękkie. Na koniec trzeba oczywiście jeszcze doprawić naszymi luksusowymi składnikami - solą i pieprzem.
Zupę podawać z chlebem. Aż chce się napisać, z pajdą chleba.
Co ciekawe, w średniowieczu ta zupa wyglądała inaczej w zależności od pory roku. Wiosną dodawano świeże warzywa liściaste, takie jak szpinak, boćwina i zioła - pietruszkę, szczypiorek i pokrzywę. Mogły też znaleźć się w niej dzikie zioła, buraki oraz świeży groszek. Latem można było dodać świeży bób, kapucynki i zielone zioła. Jesienią natomiast grzyby, pasternak, marchewkę i kalarepę. Gdy było całkiem zimno, dodawano do niej kawałki boczku, kiełbasy, jarmużu oraz suszonego groszku lub fasoli.
Zupa jest smaczna i pożywna, ale nie jest potrawą, którą przygotowałabym, zapraszając gości na obiad. Nie zmienia to faktu, że pichcenie historycznych potraw bardzo mi się spodobało i z pewnością jeszcze kiedyś ugotuję coś „bardzo starego”.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka
15.08.2021 Niedziela.NL // fot. Shutterstock, Inc.
(as)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl