20 lat za kratkami za otrucie męża?

Archiwum


Najpierw wykupiła drogie ubezpieczenie na życie dla męża, potem go otruła i zainkasowała 250,000 euro – o to m.in. holenderska prokuratura oskarża Adę S., 52-letnią Holenderkę podejrzewaną także o pozbycie się poprzedniego małżonka. 

Nie tylko w filmach czy powieściach kryminalnych zdarzają się takie sytuacje: żona chcąca pozbyć się męża i przy okazji na tym zarobić. W przypadku Ady S. sytuacja taka mogła mieć miejsce nawet dwukrotnie, podejrzewa prokuratura.

Kobietę aresztowano w listopadzie ubiegłego roku. W sierpniu 2012 r. zmarł jej drugi mąż. Mężczyzna miał 57 lat. Jednocześnie prokuratura podejrzewała ją wówczas o przyczynienie się do śmierci także jej poprzedniego męża. 45-letni mężczyzna zmarł w 2004 r.

Według prokuratury w przypadku drugiego męża kobieta najpierw podała mu napój, w którym znajdowały się leki. Mężczyzna stracił przytomność, a kobieta zaaplikowała mu zabójczą dawkę insuliny.

Na krótko przed śmiercią drugiego męża, kobieta zawarła ubezpieczenie na jego życie. W przypadku śmierci małżonka ubezpieczyciel wypłacić jej musiał 250,000 euro i tak też się stało. Mężczyzna nic nie wiedział o ubezpieczeniu. Kobieta najprawdopodobniej podrobiła podpis męża na polisie.

W trakcie śledztwa ekshumowano ciała obu mężczyzn. Sekcja zwłok nie dostarczyła prokuraturze twardych dowodów na to, że mężczyźni zginęli w wyniku otrucia, choć w przypadku ciała drugiego męża eksperci natrafili na znaczną ilość szkodliwych substancji w wątrobie mężczyzny. Nie można było jednak z całą pewnością stwierdzić, że to te substancje były przyczyną śmierci.

W czwartek 30 października 2014 r. w trakcie procesu odbywającego się w Leeuwarden prokuratura postanowiła postawić mieszkającej w brabanckiej miejscowości Vortum-Mullem podwójnej wdowie zarzut otrucia drugiego męża.

Ze względu na brak wystarczająco mocnych dowodów prokuratura zrezygnowała z oskarżenia o zabicie pierwszego męża. Co prawda śmierć pierwszego męża odbyła się w podobnych okolicznościach co drugiego małżonka, ale w ciele pierwszego z mężczyzn – pochowanego dziesięć lat temu – ekspertom nie udało się odnaleźć śladów trujących substancji. Prokuratur zarzuca jednak Adzie S., że w przypadku pierwszego małżonka nie wezwała pomocy lekarza, gdy mężczyzna umierał.

Wymiar sprawiedliwości zainteresował się Adą S. ponieważ rodzina jej drugiego męża była zdumiona zachowaniem dopiero co owdowiałej kobiety. Ada S. po śmierci małżonka nie okazywała żadnych emocji i od razu zabrała się za kwestie finansowe i uzyskanie ubezpieczenia.

Kobieta początkowo odmawiała odpowiadania na pytania i powoływała się na prawo do milczenia. Wiele jej wcześniejszych zeznań było ze sobą sprzecznych, a badający ją psychiatra określił ją mianem „patologicznego kłamcy”.

Psychiatrzy zdiagnozowali u Ady S. zaburzenia osobowości. Prokuratura oprócz więzienia chce, by skazano ją również na ograniczenie wolności ze względu na niestabilność psychiczną (np. umieszczenie w zamkniętej klinice).

Oprócz zarzutu morderstwa drugiego męża, braku udzielenia pomocy umierającemu pierwszemu mężowi oraz podrobienia podpisu na polisie ubezpieczeniowej, Adę S. oskarża się też o spowodowanie pożaru w miejscowości Sambeek w 2013 r. w domu jej… nowego partnera, poznanego w kilka tygodni po śmierci drugiego męża. Po tym, gdy wybuchł tam pożar, sąsiedzi zobaczyli odjeżdżający samochód Ady S. W pojeździe kobiety policja natrafiła na ślady łatwopalnej substancji.

Wraz z nowym partnerem Ada S. planowała zakup domu w innej miejscowości. Dom jej nowego partnera już od dłuższego czasu był na sprzedaż, ale nie było kupców. Budynek był ubezpieczony. Według prokuratury kobieta uznała, że bardziej opłaca się spalić ten dom i kiedy nowy partner zainkasowałby pieniądze z ubezpieczenia, wspólnie kupić nowy dom. W pożarze na szczęście nikt nie ucierpiał.

Prokurator w trakcie rozprawy przekonywał, że Ada S. bardzo szybko dochodzi do wniosku, że coś lub ktoś stoi na jej drodze i jedynym wyjściem jest „usunięcie” tej przeszkody i zainkasowanie przy tym pieniędzy z ubezpieczenia. Według prokuratura aresztowanie Ady uratowało życie jej nowego partnera, gdyż prędzej i później i jego kobieta uznałaby za „przeszkodę do wyeliminowania” – wynika z relacji Saski Belleman, dziennikarki gazety „De Telegraaf”.

Oskarżona przyznała się jedynie do sfałszowania podpisu na polisie ubezpieczeniowej. Skorzystała z prawa do ostatniego słowa.

- Nie mogę przyznać się do czynów, których nie popełniłam. – mówiła – Brakuje mi moich dzieci i wnuków. Nie mogę się nimi teraz zajmować, ale modlę się za nich każdego dnia – dodała.

Wyrok ogłoszony zostanie 27 listopada 2014 r.

 

Ł.K., Niedziela.NL

Komentarze 

 
+1 #1 johny 2014-11-05 08:44
Obrotna babka %) $$$!!!rzadzi !!!
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki