Teraz Argentyna!

Temat Dnia


Coś takiego w dziejach piłkarskich MŚ jeszcze się nie zdarzyło: trener dokonujący zmiany bramkarza w ostatniej minucie po to, by to zmiennik bronił karne. Van Gaal mógł stać się pośmiewiskiem, został bohaterem. A jeszcze większym bohaterem został Tim Krul.

Okazji do strzelenia bramki Oranje mieli w ćwierćfinale z Kostaryką sporo – trzy razy piłka uderzała w słupek lub poprzeczkę, Robben przebijał się raz za razem przez zasieki obronne przeciwnika, Sneijder straszył z wolnych i z dystansu i nawet słabszy tego dnia Van Persie dwa razy był bliski szczęścia – ale ostatecznie o awansie do najlepszej czwórki świata zdecydowały gole niestrzelone. - W piłkę graliśmy dziś lepiej niż w poprzednich meczach, stwarzaliśmy szanse, ale nie strzeliliśmy gola – podsumował krótko Wesley Snijder.

Więc zdecydować musiały rzuty karne, to odwieczne przekleństwo Pomarańczowych, o czym każdy holenderski kibic z co najmniej kilku, kilkunastoletnim stażem długo może opowiadać. Czyżby i tym razem marzenia Oranje o upragnionym mistrzostwie przepadły w tej grze nerwów? Czyżby sobotni wieczór 5 lipca 2014 r. stał się kolejną traumą w piłkarskiej pamięci zbiorowej Holendrów?

Jakby przewidując, że piłkarze w pomarańczowych koszulkach do wygrania serii rzutów karnych potrzebują czegoś ekstra, czegoś nadzwyczajnego, Louis van Gaal, selekcjoner Oranje – przez wielu, również w Holandii, znienawidzony, bo niby arogancki, zbyt pewny siebie, obraźliwy – zdecydował się na ruch, który zadziwił piłkarski świat. Po ponad 120. minutach gry wymienił bramkarza: za Cillessena, solidnego golkipera, ale kiepskiego w bronieniu karnych (w meczach o stawkę jeszcze nigdy żadnego nie obronił!) i wprowadził większego, wyższego Tima Krula, 26-latka z Hagi, broniącego na co dzień w Newcastle United.

Nie była to spontaniczna decyzja Van Gaala. - Przed meczem trener bramkarzy Frans Hoek podszedł do mnie i powiedział, że jeśli dojdzie do karnych, a będzie jeszcze możliwa zmiana, to może wejdę – mówił tuż po meczu, którego stał się bohaterem, król linii bramkowej Tim Krul.

- Po prostu patrzyłem, kto najlepiej broni karne. To był Krul. To, że jeszcze nigdy się taka zmiana na MŚ nie zdarzyła w ogóle mnie nie interesuje – mówił z kolei jak zawsze twardo stąpający po ziemi Van Gaal.

O owym diabelskim planie tym nie wiedział jednak sam Cillessen, przyznał selekcjoner Pomarańczowych. Nie byłaby to wiedza, która, mówiąc delikatnie, poprawiałaby bramkarzowi numer jeden humor. W zmianie tej było przecież coś dla niego upokarzającego. On, który kilkoma świetnymi paradami utorował Oranje drogę do ćwierćfinału z Kostaryką, „nagrodzony” zostaje publicznym wotum nieufności na oczach całego piłkarskiego świata. Akurat w chwili, gdy to od niego wszystko mogło zależeć, gdy mógł stać się bohaterem narodowym, gdy mógł udowodnić, że jednak karne bronić potrafi, akurat w tym momencie ustąpić musiał miejsca Krulowi, który w reprezentacji zagrał dotąd jedynie pięć razy. Cillessen był wściekły.

Ale nie na długo. Ujęcie, w którym obaj bramkarze wpadają sobie w ramiona po drugim obronionym przez Krula karnym i wygranej Pomarańczowych było jednym z piękniejszych obrazków tego wieczoru. - To marzenie, które się spełniło – mówił wzruszony Krul. Dla Holendrów było to również potwierdzenie tego, o czym Van Gaal i jego podopieczni mówią od początku turnieju: to jest prawdziwa drużyna, tu nikt nie gra na siebie, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. W prawie każdym wywiadzie z selekcjonerem lub którymś z 23 powołanych na brazylijskie mistrzostwa zawodników przewijają się te wyrażenia: team spirit, focus, teamwork. Wyświechtane frazy, wbite do głów piłkarzom przez psychologów i speców od marketingu, można by pomyśleć. Ale nie, w przypadku Oranje 2014 tak właśnie jest.

Może nie grają najpiękniejszego futbolu w dziejach holenderskiej piłki, może kolejne ich zwycięstwa – z Australią, z Chile, z Meksykiem, z Kostaryką – rodzą się w wielkich bólach (nawet spektakularny pogrom Hiszpanów 5-1 w pierwszym meczu nie przyszedł im łatwo – proszę sobie obejrzeć ponownie pierwszych 40 minut tego meczu), może z wyjątkiem Robbena żaden z nich nie zachwyca w ataku tak, jakby tego chcieli kibice, ale krok po kroku pokonują kolejne przeszkody i upragniony Puchar Świata, do zdobycia którego nie byli i nie są faworytami, jest coraz bardziej na wyciągnięcie ręki. Nie dzięki ofensywnym fajerwerkom, ale właśnie dzięki team spirit, focus, teamwork.

Teraz: Argentyna. Po zwycięstwie w karnych nad Kostaryką Holendrzy po raz piaty raz w historii wystąpią w półfinale Mistrzostw Świata. Trzy razy (w 1974 r., w 1978 r. oraz cztery lata temu w RPA) dochodzili do finału, ale po tytuł nie sięgnęli nigdy. W 1974 r. przegrali z Niemcami 1-2 mimo że od 2. minuty prowadzili. W 1978 r. ulegli po dogrywce właśnie Argentyńczykom 3-1 (po 90. minutach było 1-1). Cztery lata temu, również po dogrywce, przegrali z Hiszpanią 0-1.

Z czterech rozegranych dotąd na MŚ półfinałów przegrali tylko jeden: w 1998 roku we Francji. Po 120. minutach gry z Brazylią było 1-1 i zdecydowały, a jakże, karne. Cocu i Ronald de Boer nie trafili, Holandia odpadły i kilka dni później przegrała mecz o trzecie miejsce (1-2 z Chorwacją).

Argentyna to jednak przeciwnik, który „leży” Holendrom. Oranje grali z Argentyńczykami osiem razy, przegrali tylko raz, we wspomnianym już finale z 1978 r. (Argentyńczycy byli wówczas gospodarzami turnieju). Remisem mecze tych drużyn kończyły się trzy razy, z czego dwa razy był to remis bezbramkowy. Takim wynikiem zakończyło się ostatnie starcie tych reprezentacji, w meczu grupowym MŚ w Niemczech w 2006 roku.

Jeśli teraz po regulaminowym czasie gry i dogrywce wynik brzmieć będzie 0-0 zdecydują karne. Kibice Oranje trzymają kciuki: oby Van Gaal ostatnią zmianę zachował do 119 minuty.


Łukasz Koterba, Niedziela.NL


Komentarze 

 
0 #8 Ernesto 2023-04-16 22:13
This article is in fact a nice one it helps new the web
people, who are wishing in favor of bloggers.
Cytuj
 
 
+1 #7 piotr 2014-07-13 07:37
Te słowa nie mają odniesienia,do rzeczywistosci,Bo można to odnieśc tez do rządzenia krajem,Jezeli wygrała jakaś opcja polityczna i przez 4 lata rządzi tzn że moga robić co im się podoba przez ten czas,bo wygrali.choć w Polsce obecnie tak jest ,dlatego zamiast coraz lepiej to coraz gorzej
Cytuj
 
 
+1 #6 Blazej 2014-07-13 00:48
Ale jak to mawiali niegdyś ... "zwycięzców nikt nie sądzi"
Cytuj
 
 
+1 #5 bogdan19734 2014-07-12 23:05
Zaszczyt spotkał nl 3 miejsce brazylia ma kryzys nie pokazali w tych mistrzostwach nic,oni tam mają z czego wybierać ponad 200ml ludzi ,a holendrzy twierdzili ze to dla nich wstyd chcieli 1 miejsce .troche pokory panowie,nie ponizajcie innych ,za duzo tez nie pokazaliscie teraz 4-0 dla niemców
Cytuj
 
 
+1 #4 piotr 2014-07-11 07:44
Za dużo,wymagają od siebie zawsze są w czołówce światowej,Stres żle wpływa.na siłę każdy chce wygrać ,i żeby to on strzelił .Robenem nie wygra się meczu,choć dobry jest gra cała drużyna.Dobrze wykalkulował trener reprezentacji niemiec,całą kadrę umieścił w jednym klubie,znają się na wylot.trenuje prawie cała kadra zawsze i są wyniki.Cwany gość. Argentyna nie była wcale lepsza,gdyby w normalnym czasie wygrała ok.Niemcy sprowadzą ich do parteru.Tylu doradców mądrość swą głoszą.A jeden trener niemieć doszedł do wniosku,że ściągnąc wszystkich w 1 miejsce ,i są wyniki,w pucharowych rozgrywkach też reprezentacja niemiec,będzie grać,jeszcze lewandowski ich zasilił.Będą wyniki
Cytuj
 
 
+2 #3 grzesiek 2014-07-08 05:04
Moim zdaniem największym atutem "nowego" bramkarza było to, że nie był zmęczony i mógł być lepiej skoncentrowany. Cała drużyna miała już za sobą 2 godziny meczu w upale więc musieli być zmęczeni. Pozdrawiam
Cytuj
 
 
+6 #2 Paweł 2014-07-07 22:50
Jak dla mnie jedynym bohaterem pomarańczowych był Roben.
Cytuj
 
 
+1 #1 piotr 2014-07-07 11:05
Jak mógł to dobrze zrobił,chociaż nie jest powiedziane czy tamten też by nie obronił
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki