Temat dnia: Jego zabójstwo wstrząsnęło Holandią. Kim był Peter R. de Vries?

Temat Dnia

fot. Wikimedia by DWDD - DWDD, CC BY 3.0

Zabójstwo znanego dziennikarza śledczego Petera R. de Vriesa wstrząsnęło Holandią i odbiło się szerokim echem również w wielu innych krajach. Peter R. de Vries był człowiekiem-instytucją, a brutalny i zuchwały zamach na jego życie pokazuje, jak wielki problem Holandia ma ze zorganizowaną przestępczością narkotykową.

Przypomnijmy, we wtorek 6 lipca Peter R. de Vries został postrzelony w centrum Amsterdamu. Zaatakowano go po wyjściu ze studia telewizyjnego. W kierunku dziennikarza oddano co najmniej pięć strzałów. Ofiarę przewieziono do szpitala. 64-letni de Vries przez 9 dni walczył tam o życie. Niestety, jak się okazało w czwartek 15 lipca, nie udało się go uratować.

W związku z tą sprawą aresztowano dwie osoby. 21-letniego rotterdamczyka antylskiego pochodzenia i 35-letniego obywatela Polski. To najprawdopodobniej 21-letni Delano G. strzelał do de Vriesa, a towarzyszący mu Kamil E. kierował samochodem, którym podejrzani uciekli – informował dziennik „AD”, powołujący się na przedstawicieli holenderskiej policji.

Media sugerują, że to stojący na czele mafii narkotykowej Ridouan Taghi mógł być zleceniodawcą ataku na de Vriesa. Dziennikarz był doradcą świadka koronnego Nabila B., zeznającego przeciwko Taghiemu. Wcześniej zamordowano brata i adwokata wspomnianego świadka koronnego. Policja na razie nie udziela żadnych informacji na temat ewentualnych zleceniodawców zamachu.

Zamach, który wstrząsnął Holandią. Nowe informacje na temat aresztowanego Polaka

Zamach, który wstrząsnął Holandią. 150.000 euro za zastrzelenie dziennikarza?

Tragiczny finał zamachu, który wstrząsnął Holandią. Znany dziennikarz nie żyje

„Trudno w to uwierzyć”. Reakcje po zabójstwie znanego dziennikarza

Peter R. de Vries – dziennikarz nieustraszony

Peter R. de Vries był jednym z najbardziej znanych holenderskich dziennikarzy. Od kilkudziesięciu lat zajmował się dziennikarstwem śledczym. Uczestniczył w rozwiązaniu wielu głośnych spraw kryminalnych. Mimo gróźb ze strony światka przestępczego nie chciał korzystać z ochrony.

Kariera de Vriesa była długa i pełna spektakularnych sukcesów. Można go było lubić lub nie, ale co do jednego wszyscy byli zgodni: był najbardziej znanym holenderskim dziennikarzem kryminalnym i bez jego determinacji nie rozwiązano by wielu głośnych spraw. Jego rola często wykraczała poza dziennikarstwo i bywał kimś na wzór detektywa, doradcy ofiar, działacza społecznego czy wręcz aktywisty politycznego.

Jego pierwszą głośną sprawą było porwanie magnata piwowarskiego Freddy’ego Heinekena. Rozmawiał z jego porywaczami i na podstawie tych rozmów napisał bestsellerową książkę. W jej ekranizacji jedną z głównych ról zagrał Anthony Hopkins.

Z jednym z porywaczy, Corem van Houtem, nawet się zaprzyjaźnił, co wielu miało mu za złe. De Vries przemawiał na pogrzebie van Houta, zastrzelonego najprawdopodobniej na zlecenie drugiego z porywaczy, Willema Holleedera. Lata później de Vries przyczynił się do skazania Holleedera (który zresztą groził mu śmiercią), gdyż był doradcą sióstr Holleedera, które zeznawały przeciwko bratu. Pełen zwrotów akcji kryminalno-medialny dramat „De Vries i Holleeder” przez kilka dekad był pożywką dla holenderskich mediów.  

Także program telewizyjny de Vriesa na temat niewyjaśnionych spraw kryminalnych przez lata cieszył się dużą popularnością. Na wyjaśnieniu niektórych spraw zależało mu tak bardzo, że wracał do nich w programie nawet kilkadziesiąt razy. To, że nigdy nie dawał za wygraną było jednym z jego znaków rozpoznawczych. Bliscy ofiar przestępstw, którymi zajmował się w programie, podkreślali, że często z nimi rozmawiał, pamiętał o rocznicach, stawał się niejako powiernikiem, psychologiem, doradcą i przyjacielem rodziny.

Jedną ze spraw, której nie odpuścił, było tzw. morderstwo w Putten. Dzięki jego zaangażowaniu udało się udowodnić, że dwóch mężczyzn, skazanych za to przestępstwo, było niewinnych. Mężczyźni, którzy spędzili siedem lat w więzieniu, zostali uniewinnieni. Po latach, dzięki śladom DNA, skazano faktycznego sprawcę. – To najpiękniejszy dzień w mojej karierze – powiedział wtedy de Vries.

Inną głośną sprawą było morderstwo Natalee Holloway. Młoda Amerykanka zaginęła w trakcie wakacji na Arubie, a głównym podejrzanym był Holender Joran van der Sloot. Do historii holenderskiej telewizji przeszła konfrontacja de Vriesa z van der Slootem w popularnym wieczornym talk-show Pauw & Witteman. De Vries oskarżył go o przyczynienie się do zniknięcia dziewczyny, a tuż po zakończeniu programu, kiedy kamery jeszcze działały, van der Sloot wylał kieliszek czerwonego wina na twarz de Vriesa.

I tym razem de Vries nie odpuścił. Nawiązał kontakt ze znajomym van der Sloota, a ten za spore pieniądze zgodził się zamontować ukrytą kamerę w samochodzie. W trakcie licznych wspólnych przejażdżek udało mu się wyciągnąć z ust van der Sloota przyznanie się do winy. Program, w którym wyemitowano nagrania z ukrytej kamery, przyciągnął w liczącej 17 mln mieszkańców Holandii około 7 mln telewidzów. O de Vriesie zrobiło się głośno również w USA. Za wspomniany reportaż dostał nagrodę International Emmy Award.

De Vries przez lata pomagał też rodzicom zamordowanego chłopca Nicky’ego Verstappena. Dopiero po 20 latach udało się aresztować, a następnie skazać sprawcę tej zbrodni. Wyrok zapadł w 2020 r., a skazany odwołał się i sprawa trafiła do sądu wyższej instancji.

De Vries próbował sił w polityce (bez większego sukcesu), był agentem piłkarskim (z większymi sukcesami), domagał się zmian w prawie (np. stworzenia dokładniejszej bazy DNA), walczył z dyskryminacją i krytykował populistycznego polityka Geerta Wildersa, a w mediach wypowiadał się na wiele tematów, nie tylko związanych z przestępczością. Był jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi (mediów) w Holandii.

Założył też fundację, która zbiera pieniądze na nagrody za pomoc w wyjaśnieniu nierozwiązanych dotąd spraw kryminalnych. Dwa dni po jego śmierci zebrano już milion euro na nagrodę w sprawie zaginionej w 1993 r. Tanji Groen.  

Kiedy zaangażował się w proces przeciwko mafii narkotykowej wiedział, że wiąże się to z ogromnym ryzykiem. Doradzał świadkowi koronnemu Nabilowi B. Wcześniej zabito adwokata i brata Nabila B. Mimo tego ryzyka nie chciał ochrony. Uważał, że dziennikarz kryminalny nie może pokazywać przestępcom, że się ich boi. Lepiej umrzeć na stojąco niż żyć na kolanach, powtarzał.

Śmiercią grożono mu już wcześniej, ale do 6 lipca 2021 r. kończyło się na groźbach. - Jako dziennikarz kryminalny nie możesz się bać. Jeśli boisz się, uprawiając ten zawód, jesteś jak chirurg, który operuje drżącymi rękoma. Takie operacje zawsze się kończą źle. Musisz wtedy zmienić pracę – mówił mi, kiedy w 2015 r. przeprowadzałem z nim wywiad dla polskiego magazynu „Press”.

Kilka dni przed tym wywiadem holenderskie media informowały, że Willem Holleeder wydał na niego wyrok śmierci. Ale wtedy, podobnie jak w minionych miesiącach, gdy doradzał Nabilowi B., nie chciał słyszeć o ochronie.

Peter R. de Vries był nieustraszony – to było jego siłą, dzięki której nie odpuszczał, rozwiązywał kolejne sprawy, mówił rzeczy niewygodne i niebezpieczne. Ale to też było jego przekleństwem, które ostatecznie kosztowało go życie. Nie żył na kolanach, zginął na stojąco.

18.06.2021 Niedziela.NL // fot. Wikimedia by DWDD - DWDD, CC BY 3.0

(łk)


Komentarze 

 
+4 #3 R2r 2021-07-25 23:35
Holandia ma problem ze zorganizowana przestepczoscia juz od kilkudziesieciu lat.
Cytuj
 
 
0 #2 pracownik 2021-07-24 15:32
spi spokojnie
Cytuj
 
 
-2 #1 Ogar 2021-07-22 21:07
No to Kamil wpisał się do historii Holandii
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki