Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: Holenderskie rekwizyty (cz.144)

Ciepłe myśli

Fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur


Holenderskie rekwizyty

Dzisiaj dla relaksu i aby nie skupiać się na tym, jak niezwykle ważny jest to dzień, opowiem kilka słów o przedmiotach, które nierozerwalnie łączą się z Holandią. Mój głos w wyborach na prezydenta RP oddałam już parę dni temu i teraz niecierpliwie czekam na wyniki. Wszystkich Czytelników Niedziela.nl, którzy mieszkają w Polsce zachęcam do udziału w głosowaniu. To bardzo, ale to bardzo ważne.

Nie jestem cierpliwą osobą, dlatego w sytuacjach, gdy się na coś czeka, najlepiej zająć się bardzo przyziemnymi sprawami. Stąd właśnie pomysł na dzisiejszy felieton. Porozmawiajmy o przedmiotach, które silnie łączą się z Holandią, ale nie są tymi, które od razu przychodzą nam a myśl. Przecież, gdy mowa o przedmiotach związanych z tym krajem na pierwszy plan wysuwają się zawsze tulipany, chodaki, wiatraki, rowery i marihuana. Dziś nie będę o nich pisać. Chcę wspomnieć o kilku, które łączą się z tym krajem, ale nie stały się symbolami podobnymi tym, które właśnie wymieniłam.

Oczywiście wielu ludziom Holandia kojarzy się z serem, ale tylko niektórym ze specjalnym nożem do sera. Zwany jest tutaj kaasschaaf. Zaryzykuje stwierdzenie, że przedmiot ten znajduje się w każdym holenderskim domu. Nie jest to niderlandzki wynalazek, ale na trwałe połączył się z tym krajem.

Nóż ten ma specyficzne ostrze. Zazwyczaj jest długie i przypomina odwrócone ostrze szpachelki z nożykiem w środku, który chyba profesjonalnie zwany jest strugarką, ale pewności nie mam. Nóż przykłada się do sera, który w Holandii najczęściej sprzedawany jest w trójkątach, niczym kawałki tortu, i pociągając w swoją stronę, wycina się cienkie plastry. Plasterek przechodzi przez strugarkę i układa się wygodnie na ostrzu.

W tym miejscu zatrzymam się tylko na chwilę na samym słowie kaasschaaf. Ono najlepiej wyjaśnia, jak wygląda ten przedmiot. Podobnie jak wiele słów w języku niderlandzkim, które mają opisać nowy przedmiot, również to składa się ze słów, które wyjaśniają to, co dany przedmiot robi, do czego służy. W tym przypadku mamy oczywiście kaas, czyli ser i schaaf. To drugie słowo oznacza, tarcie lub struganie. Czyli nie tyle samo cięcie a sposób, w jaki się plasterki otrzymuje. Pozwalając sobie ma żart, mogę napisać, że tym nożem ser się nie tyle tnie, co struga.

Na początku sposób ten wydawał mi się dziwny, teraz po 20 latach… zaraz to już będzie 21 lat… stało się normalne. Najbardziej lubię, gdy na targu, lub w sklepach specjalizujących się sprzedażą sera, sprzedawca, na tym nożu podaje mi plasterek do spróbowania.

Innym przedmiotem, który również znajduje się w prawie każdym (jeśli nie w każdym) niderlandzkim domu jest washand lub washandje. Słowa te można przetłumaczyć, jako myjąca ręka, lub rączka, ale chyba najlepszym polskim odpowiednikiem będzie słowo myjka.

Ja pierwszy raz zobaczyłam washandje, gdy na świat przyszedł nasz syn. Pielęgniarka, która przychodziła do naszego domu, używała jej do mycia naszego chłopca. Myjka ta jest zrobiona z materiału, z którego robi się ręczniki. Wygląda jak kieszonka z miejscem na dłoń. W Polsce również są one dostępne, ale używa się ich zazwyczaj tylko w czasie opieki nad niemowlętami.  W Holandii używają je osoby w każdym wieku. Co ciekawe, użytkowanie jej ma swoje tradycje. Myjkę używa się tylko raz i po użyciu należy ją wysuszyć i dać do prania. W Holandii funkcjonują dwie szkoły mycia za pomocą washandje. Według pierwszej do mycia używa się dwóch myjek, jednej do górnej części ciała a drugiej do dolnej. Niektórzy nawet specjalnie kupują myjki w dwóch kolorach, aby się nie myliło. Osoby, które używają jednej, zawsze myją się z góry na dół. Logiczne, raczej nikt nie chce najpierw umyć pupy a potem twarzy tą samą myjką.

Och, ależ się rozpisałam a wspomniałam tylko o dwóch przedmiotach. A jest ich przecież znacznie więcej. Koniecznie muszę jeszcze wrócić do tego tematu!

Teraz jednak wracam do trzymania kciuków.


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka



12.07.2020 Niedziela.NL

(as)


Komentarze 

 
+2 #1 kasia 2020-07-12 08:52
w ogole tego nie uzywam do ciecia sera, bo sera po prostu nieo lubie, aleeee robie tym ogorki na mizerie :D
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki