Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: Trochę inna tradycja – torba szkolna na fladze! (cz.139) [ZOBACZ fotki]

Ciepłe myśli

Fot. Agnieszka Steur

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur


Trochę inna tradycja – torba szkolna na fladze!

Czasem, gdy piszę felieton do naszej porannej kawy, poruszam tematy, o których wspominałam już wcześniej. Chwilami, jednak nie mogę inaczej. Gdy kwitną pierwsze kwiaty, chcę pisać o wiośnie, w grudniu o choince a w lecie o wakacjach w Polsce…, których w tym roku niestety nie będzie, więc może tym razem rozpiszę się o tęsknocie za wakacjami w ojczyźnie. Zobaczymy!

Dzisiejszy felieton, również będzie swoistą powtórką, ponieważ dokładnie rok temu pisałam o wyjątkowej niderlandzkiej tradycji. Dziś znów chcę wspomnieć o wywieszaniu torby na fladze… tradycja znana, ale jak wszystko obecnie, również ona jest nieco inna.

W tym tygodniu, jak co roku w czerwcu, w wielu miejscach Holandii, na fasadach domów pojawiły się niderlandzkie flagi, do drzewców których przywieszono szkolne torby lub plecaki. To tradycja, która nie jest znana w innych krajach. Kultywuje się ją tu od zaledwie 100 lat, jednak ze względu na swój wyjątkowo pozytywny wydźwięk, prawie od samego początku łączy się nierozerwalnie z procesem edukacyjnym w Holandii. Współcześnie aż trudno sobie wyobrazić brak flagi i torby w chwili, gdy nastolatek kończy szkołę średnią.

W tym roku flaga na fasadzie naszego domu znów załopotała. Piszę znów, ponieważ stało się to już po raz trzeci.

Po raz pierwszy wywiesiłam ją z moją torbą. Tradycja ta tak bardzo mi się spodobała, że gdy wiele lat temu ukończyłam studia na Uniwersytecie Amsterdamskim, w ten właśnie sposób uczciłam fakt otrzymania dyplomu. Wiedziałam, że to tradycja szkół średnich, ale ten symbol jest niezwykły i chciałam, aby stał się trochę mój.

Drugi raz, na fladze zawisła torba w ubiegłym roku, gdy egzaminy końcowe zdał mój syn. W tym roku szkołę średnią ukończyła moja córka i w czwartek flaga z jej plecakiem znów załopotała radośnie.

Jak już wspomniałam, w tym roku wszystko odbyło się inaczej. Nie było nerwów, stresu i niecierpliwego oczekiwania. Egzaminy kończące szkołę średnią odbywają się zazwyczaj na początku maja, więc młodzi ludzie w napięciu czekają na wyniki ponad trzy tygodnie. W tym roku egzaminów ze względu na pandemię nie było. Każdego roku wyniki telefonicznie przekazuje mentor uczniów, czyli można powiedzieć wychowawca klasy.  Wszyscy uczniowie wiedzą, którego dnia i od której godziny mentor zacznie dzwonić. Każdy zasiada więc z telefonem w dłoni. Im dłużej telefon nie dzwoni tym lepiej. Dlaczego? Ponieważ nauczyciel najpierw dzwoni do uczniów, którzy nie zdali, potem do tych, którzy mogą jeszcze zdawać egzaminy poprawkowe a na końcu do szczęśliwców, którzy wszystko zaliczyli.

W tym roku zanim zadzwonił telefon wiedzieliśmy, co powie nauczycielka. Ze względu na brak egzaminów końcowych, które można porównać do polskich matur, do dyplomu liczyła się ocena będąca średnią wszystkich ocen, które do tej pory otrzymali uczniowie. Wiedzieliśmy więc, że nasza córka zdała.

Po raz pierwszy te „egzaminacyjne” flagi wywieszano w Holandii w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Na początku jeszcze nie w domach a w szkołach. Ówcześnie szkoły średnie kończyło znacznie mniej osób niż dziś i rodzice bardzo chcieli zaakcentować fakt, że ich dzieciom się udało, dlatego tradycja ze szkół przeszła do domów. W ten sposób uświetniano zdane przez młodzież egzaminy i oczywiście chwalono się tym faktem w okolicy.

Co ciekawe w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku na chwilę pojawiły się głosy, aby takie wywieszanie flagi zostało zakazane. Jako argument podawano, że zdanie egzaminów nie jest wystarczająco ważne, by ogłaszając je, używać narodowego symbolu. Przeciwnicy tradycji spór przegrali, ponieważ stwierdzono, że zwyczaj nikomu nie szkodzi a ponadto flagi wywieszane są tylko przez kilka dni. Jak może szkodzić komuś gest, który jest tak pozytywny i jest w nim tak wiele dumy.

Zdane egzaminy świętuje się jeszcze na inny sposób, bardzo słodki. Koniecznie z tej okazji należy kupić specjalny tort, ciastka lub babeczki. Każdy z tych wypieków ozdobiony jest napisem „Geslaagd!”, co oznacza „Zdane!”.

A co dalej? W przyszłym roku moja córka będzie kontynuować naukę w szkole średniej, ale na wyższym poziomie. Oznacza to, że za dwa lata znowu matura i znów wywieszanie flagi. Tym razem już pewnie po raz ostatni. 


Fot. Archiwum Niedziela.NL


Fot. Archiwum Niedziela.NL


Fot. Archiwum Niedziela.NL


Fot. Archiwum Niedziela.NL

Fot. Agnieszka Steur
Fot. Agnieszka Steur

EXAMEN TAART z napisem "JE BENT GESLAAGT" sprzedawana przez sieć sklepów Alebrt Heijn (AH) po 8 euro. Fot. Archiwum Niedziela.NL
EXAMEN TAART z napisem "JE BENT GESLAAGT" sprzedawana przez sieć sklepów Alebrt Heijn (AH) po 8 euro. Fot. Archiwum Niedziela.NL


Napis "Hoera Geslagd!" na drzwiach domu w Hadze (Den Haag). Fot. Archiwum Niedziela.NL


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka




07.06.2020 Niedziela.NL // fot. Agnieszka Steur // fot. Archiwum Niedziela.NL

(as)



Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki