Ciepłe myśli na niedzielę, Deszcz, deszcz i deszcz

Ciepłe myśli

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Deszcz, deszcz i deszcz

„Deszcz padał, padał bez końca. Prosiaczek myślał sobie, że nigdy, póki żyje, a miał już on lat bardzo dużo - może trzy, a może i cztery - że nigdy nie widział takiego deszczu. Dzień w dzień, dzień w dzień, deszcz, deszcz i deszcz.” Fragment „Kubusia Puchatka” autorstwa Alana Alexandera Milne’a   

We ubiegły wtorek koło południa zaczął padać deszcz, pokrzyżował moje plany, ale dzięki temu stał się również inspiracją do dzisiejszego tekstu.  Niderlandzka pogoda to temat, o którym można pisać i pisać. Nie byłoby trudne stworzenie opowieści pełnej utyskiwań o tym, jak w tym kraju mijają pogodowe dni. Na wiele osób morski klimat nie wpływa pozytywnie. Można bez końca narzekać na pochmurne niebo i padający z niego deszcz. Choć trzeba też przyznać, że ze zmieniającym się klimatem i to ulega zmianie. Ja jednak, tak jak napisałam w moim pierwszym tekście z niniejszego cyklu, pozostaję pozytywnie nastawiona i zdecydowanie wolę fascynować się aurą a narzekanie pozostawię innym. Jeśli chodzi o miejscowy klimat, najbardziej fascynujące są zmiany. To, że w ciągu jednego dnia doświadczyć można wszystkich pór roku i to kilka razy.  

We wtorek byłam umówiona na godzinę 14.00, ale około 13.00 zaczął padać deszcz.  Przyzwyczajona do poruszania się samochodem zdałam sobie sprawę, że tego dnia akurat go nie mam i muszę jechać rowerem. Przez ponad pół godziny spoglądałam w niebo z nadzieją, że przestanie padań – nie przestało.

Odwołałam spotkanie, bo nie chciałam na miejsce przyjechać przemoknięta do suchej nitki. Wszystko udało mi się załatwić telefonicznie, ale dziwne uczucie, że zrobiłam coś nie tak, pozostało. Przecież w Holandii nikt nie odwołuje spotkania, bo pada deszcz. Również ja tego nigdy wcześniej nie zrobiłam. Nie wiem, co się stało, być może byłam zmęczona. Pomyślałam, że nikt nie może o tym wiedzieć, toż to wstyd. Tutaj deszcz jest częścią codzienności. Gdyby z powodu opadów odwoływano spotkania, niewiele by się działo.   

Deszcz jest częścią holenderskiej mentalności. Gdy tu zaczyna padać, ulice wcale nie pustoszeją, ludzie tylko nieco przyspieszają kroku lub intensywniej pedałują.

Pamiętam, jak trudne było pogodzenie się niderlandzką aurą, gdy moje dzieci poszły do średniej szkoły. Teraz już się przyzwyczaiłam, ale jeszcze kilka lat temu nieraz wzdychałam do nieba. Uczniowie szkół średnich jeżdżą do szkoły na rowerach - zawsze. Nieraz syn i córka jechali do szkoły w rzęsistym deszczu.

Najpierw bardzo się martwiłam, ale z czasem przywykłam do tego. Przecież nic im się nie dzieje – to tylko deszcz. Co ciekawe mój syn do szkoły średniej jeździł przez pięć lat, córka po wakacjach rozpocznie czwarty rok i jeśli zdarza im się narzekać na pogodę, to wcale nie na deszcz, ale na wiatr. Wiatr wiejący w twarz bardzo utrudnia jazdę rowerem do szkoły. To również nikogo nie zniechęca. Młodzi ludzie nie obawiają się ani deszczu, ani mrozu, ani śniegu. Nie ma powodu również martwić się o to, że się przeziębią. Właśnie dzięki temu, że zmiany pogody nie są im straszne, są do nich przyzwyczajeni i jeśli nawet zmokną, nie przeziębią się.

Gdy w pierwszej klasie szkoły średniej zawiozłam córkę do szkoły, ponieważ padał tak ulewny deszcz, dowiedziałam się później, że koledzy dokuczali jej z tego powodu. Deszcz nie jest przeszkodą a strach przed nim jest cytuję: „kompromitujący”. Coś w tym musi być, bo nawet nasz kot nie przejmuje się padającą z nieba wodą.  

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

14.07.2019 Niedziela.NL
(as)


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki