Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie: "Przedziwny zapach tulipanów"

Ciepłe myśli

fot. Shutterstock

Pogoda z oknem robi się coraz bardziej ponura, więc może dziś opowiem o czymś kolorowym i zdecydowanie pozytywnym. Pozwolę sobie bardzo krótko, choć można godzinami, przytoczyć historię jednej drobnej, delikatnej i nietrwałej rośliny, która zawładnęła umysłami i sercami wielu holendrów i nie tylko.

Tulipan, bo o nim chcę opowiedzieć, do Holandii przypłynął w XVI wieku z Imperium Osmańskiego. Dziś możemy go kupić w każdym supermarkecie, jednak na samym początku był kwiatem monarchów i tych naprawdę wysoko urodzonych. Strzeżono go niczym tajemnicy za murami zamków. A przecież to, co posiadają najbogatsi, chce mieć prawie każdy. W jednej z książek przeczytałam historię o ludziach, którzy nie mogąc sobie pozwolić na zakup cebulek tulipanów, zlecali malarzom malowanie bukietów tych kwiatów. To może się wydać nieprawdopodobne, ale ówcześnie dzieła sztuki były tańsze niż te rośliny.

Po kradzieży cebulek ze szklarni w Lejdzie ceny kwiatów zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie. W końcu były tak absurdalne, że nawet dziś trudno uwierzyć w podawane na ten temat informacje. Najcenniejszymi stały się egzemplarze o żywych kolorach z prążkami lub smugami. Ówcześni kolekcjonerzy nie wiedzieli, że są one rezultatem pewnej infekcji i na dłuższą metę nie ma gwarancji, że takie ubarwienie pozostanie trwałym. Zakupy te wydały mi się bardzo zastanawiające. Nigdy przecież nie ma się pewności, co z cebulki wyrośnie. Na pomarszczonej i szorstkiej powierzchni nie widać kolorów jutrzejszych kwiatów.

Szaleństwo tulipanowe swoje źródło miało we Francji, ponieważ to tam zanotowano pierwsze przypadki, gdy za cebulkę oddawano cały swój dobytek, jednak dopiero w Holandii wybuchła prawdziwa epidemia. Tutaj najbardziej horrendalne kwoty żądano za tulipany, których wartość równała się z ceną dużego domu z rozległym ogrodem.

Hodowla tego kwiatu jest niezwykle łatwa. Na potwierdzenie tego napiszę, że mnie udało się go wyhodować w małej doniczce w domu. Ponoć tworzenie nowych odmian również jest niezwykle proste. Tego akurat nie próbowałam, więc na ten temat nie mogę się wypowiedzieć.

Już w XVII wieku znane były setki odmian tulipanów i aby móc odróżnić, do której dany należy, stworzono przepięknie ilustrowane książki, w których widniały poglądowe ilustracje. Od tamtych czasów pojawiają się wciąż kolejne, co roku zostaje zarejestrowanych kilkaset nowych odmian. Legendy o Czarnym Tulipanie znane są zapewne każdemu. Historie o tajemniczości kwiatu oraz trudnościach w wyhodowaniu zapewne wielu słyszało. Być może nie wielu jednak wie, że najtrudniejszym do osiągnięcia kolorem wcale nie jest czarny a niebieski. Wyhodowanie takiego jest marzeniem wielu hodowców.

Tulipomania w Holandii trwała kilkanaście lat. A potem stało się nieuniknione. Spekulacje jakimkolwiek towarem nie mogą przynosić ciągłych zysków a ceny wciąż rosnąć. Wszystko co podąża w górę, któregoś dnia nie ma już innego wyjścia i zaczyna spadać. W tym wypadku skończyło się to tragedią zarówno dla inwestorów jak i dla sprzedających. Zaznaczę tylko, że był to dramat ogromnej grupy ludzi, z których wielu w jednej chwili zostało pozbawionych jakichkolwiek środków do życia. W lutym 1637 roku po raz pierwszy ceny tulipanów spadły i nie był to delikatny spadek. Inwestorzy pozostali z pustymi rękami. Jedni nie mieli czym płacić a drudzy nie mieli towaru.

Dlaczego piszę o tulipanach? Pomijając przygnębiająca pogodę. Ponieważ dla mnie jest on również nieco magicznym kwiatem, który mimo że ścięty, nadal rośnie, tak jakby ostrze wcale nie stanowiło dla niego końca. To zadziwiające, że tak potężny kwiat jest również ułomny, bo przecież nie pachnie... a może jednak? Dla mnie pachnie codziennością i spokojem, siłą i władzą, wolnością, ale i delikatnie wyczuwalnym szaleństwem.  
Widzimy się za tydzień ... przy porannej kawie.


26.11.2017 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki