Burmistrz Amsterdamu: chcę zostać na kolejnych 6 lat

Archiwum '15

fot. Gertan / Shutterstock.com

Pracoholik. Wymagający wobec siebie i podwładnych. W sercu socjaldemokrata, ale ceniony i przez prawicę. Eberhard van der Laan, burmistrz Amsterdamu od 2010 r., zapowiedział w piątek (2.10), że zamierza ubiegać się o drugą, sześcioletnią kadencję.

W Holandii burmistrzowie, inaczej niż w Polsce, nie są wybierani w głosowaniu mieszkańców. O tym, kto stoi na czele miasta lub gminy rozstrzyga skomplikowana procedura, w której udział biorą rząd, król i przede wszystkim rada gminy/miasta (która wybrana jest w głosowaniu mieszkańców).

Od kilku miesięcy spekulowano, czy van der Laan ubiegać się będzie o drugą, sześcioletnią kadencję. Ten obecnie 60-letni członek socjaldemokratycznej Partii Pracy (PvdA) został burmistrzem stolicy w lipcu 2010 r. Zastąpił na tym stanowisko Joba Cohena, który został wówczas liderem Partii Pracy (i szybko pożegnał się z tą funkcją ze względu na spadającą popularność i kolejne wpadki).

Drugiego dnia października Van der Laan rozwiał wszelkie wątpliwości. W liście wystosowanym do rady miasta napisał: „Chętnie pozostanę na stanowisku burmistrza jeszcze na jakiś czas służąc temu pięknemu miastu i fantastycznym mieszkańcom”.

Ponieważ van der Laan cieszy się dużym szacunkiem, a z sondażu przeprowadzonego latem tego roku (o którym napisał m.in. dziennik „Het Parool”) wynika, że 71 % mieszkańców życzy sobie, by pozostał na stanowisku, spodziewać się można, że rada miasta przedłuży mu mandat do 2022 r.

Van der Laan uchodzi za pracoholika. Według dziennika „Het Parool” tygodnie pracy trwające 80 godzin lub więcej to w jego przypadku nic nadzwyczajnego. Podobnie jak jego poprzednik Job Cohen jest socjaldemokratą, ale w kwestiach takich jak np. bezpieczeństwo uchodzi za bardziej konserwatywnego i zdecydowanego.

Z najtrudniejszą być może kwestią w trakcie swej pierwszej kadencji Van der Laan zmierzyć się musiał już krótko po przejęciu urzędu. To wtedy aresztowano Roberta M., pedofila pracującego w amsterdamskim żłobku, wykorzystującego w brutalny sposób dziesiątki czasem bardzo młodziutkich dzieci. Sprawa wstrząsnęła mieszkańcami stolicy, w szczególności tymi, którzy mieli młode dzieci. Van der Laana chwalono wówczas za rozważne, zdecydowane i pełne empatii działanie.

Jednym z głośniejszych pomysłów burmistrza stolicy była też lista „Top600”, na której znaleźli się najbardziej uciążliwi młodzi kryminaliści, którzy znaleźli się pod specjalnym nadzorem policji. Jedni widzieli w takim podejściu zdecydowaną próbę zapanowania nad przestępczością wśród młodocianych, inni zarzucali burmistrzowi udawanie szeryfa i zagranie pod publiczkę.

Van der Laan jest także zwolennikiem „naprawiania” De Wallen, słynnej amsterdamskiej dzielnicy prostytucji i coffeeshopów. Według władz miasta wiara w to, że pracujące tam prostytutki nie są wykorzystywane i nie pracują pod przymusem, jest często naiwna. Miasto wykupuje dlatego kolejne budynki w tej części miasta i stara się ograniczyć liczbę „okien” (w których stoją prostytutki) oraz coffeeshopów i tym samym zmniejszyć wpływy światka przestępczego w tej części miasta.    



02.10.2015 ŁK Niedziela.NL

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki