Rotterdam: 75 lat „po”

Archiwum '15

Rotterdam 1940, fot. Shutterstock

14 maja 1940 r. to czarny dzień w dziejach Rotterdamu. 75 lat po tragicznym zbombardowaniu miasta przez niemieckie lotnictwo, w Rotterdamie wspominano dramatyczne kilkanaście minut, które na zawsze zmieniły oblicze portowego miasta.

Turyści znający inne holenderskie miasta, trafiając do Rotterdamu często mają poczucie, że znaleźli się w innym kraju. Amsterdam, Utrecht, Haarlem czy Lejda zachwycają starymi miastami i siedemnastowieczną architekturą. Rotterdam na ich tle wypada zupełnie inaczej: imponuje nie wiekowymi kamieniczkami, ale monumentalnymi wieżowcami ze szkła i stali, liczącymi sobie co najwyżej kilka dekad.

O obecnym obliczu Rotterdamu zdecydowało kilkanaście popołudniowych minut 14 maja 1940 r. Hitlerowskie Niemcy wojnę z Holandią – i innymi krajami Beneluksu – rozpoczęły cztery dni wcześniej. Naziści liczyli na szybkie zwycięstwo, ale Holendrzy stawiali większy opór niż najeźdźca początkowo przewidywał. Niemcy postanowili zbombardować kilka największych holenderskich miast, a na pierwszy ogień poszedł Rotterdam.

Holenderskim władzom postanowiono ultimatum, Holendrzy zaczęli negocjacje, a niemieccy wojskowi chcieli na ich czas trwania odwołać bombardowanie. Decyzje zapadały jednak szybko, a komunikacja trzy czwarte wieku temu przebiegała mniej sprawnie niż obecnie w czasach Internetu i doszło do tragicznego „nieporozumienia”. Część bombowców już wystartowała i wykonała  pierwotny plan.

Historycy do dziś nie są zgodni co do tego, czy gdyby holenderskie władze zadziałały szybciej, to może udałoby się uniknąć bombardowania i centrum Rotterdamu wyglądałoby dziś zupełnie inaczej.

To jednak tylko spekulacje. Fakty są inne: około wpół do drugiej po południu 14 maja 1940 r. rozpoczął się jeden z najtragiczniejszych kwadransów w XX-wiecznej historii Holandii. 54 samoloty zrzucił na historyczne centrum Rotterdamu prawie 100 ton bomb, zabijając ok. 850 osób, niszcząc 24 tysiące mieszkań, 32 kościoły i 2 synagogi oraz pozbawiając dachu nad głową ok. 80 tysięcy mieszkańców. Duża część z tych zniszczeń była nie tyle bezpośrednim efektem bombardowania, co następstwem pożarów, do których bombardowanie się przyczyniło. W kilkanaście minut liczące setki lat historyczne centrum Rotterdamu, drugiego największego miasta Holandii, w znacznej części przestało istnieć.

Ponieważ podobne akcje Niemcy planowali przeprowadzić w Utrechcie, Haarlemie czy Amsterdamie, Holendrzy uznali, że dalsza walka jest bez sensu. Dzień po wyrwaniu serca Rotterdamu Holandia skapitulowała.    

- Zachowanie pokoju i dbanie o pokój uważam za moje najważniejsze zadanie jako burmistrza – mówił dokładnie 75 lat po tym tragicznym dniu gospodarz miasta Ahmed Aboutaleb w trakcie przemówienia wygłoszonego przed pomnikiem „Zniszczone Miasto”, upamiętniającym tragiczne bombardowanie miasta.   

- Pomyślmy o tych, którzy i dziś w różnych miejscach świata słyszą spadające bomby, o tych wszystkich ofiarach, bezbronnych, bezsensownych. Ofiarach konfliktów zbrojnych wywołanych tylko dlatego, że zachciało się ich niektórym mężczyznom. I pomyślmy dziś o tych, którzy tego jednego majowego dnia zobaczyli bomby spadające na Rotterdam – mówił popularny burmistrz (więcej o nim TUTAJ).

- Wszyscy czekamy na dzień, kiedy na świecie zapanuje pokój i choć oczywiście wiem, że niektórzy powiedzą „Panie burmistrzu, pan wie, że to utopia”, to ja nauczyłem się, że utopie są przynajmniej po to, by do nich dążyć – dodał gospodarz miasta.

Pomiędzy godz. 13.29 a 13.39 w tej części miasta, która została zniszczona w wyniku bombardowania i pożarów zabiły dzwony – by przypomnieć, że 75 lat temu były tu ruiny, a dziś jest to centrum tętniącego życiem, nowoczesnego Rotterdamu, drugiego największego miasta Holandii i jednego z najważniejszych portowych miast świata.



14.05.2015 ŁK Niedziela.NL

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki