Amsterdam, "Z wizytą u Van Gogha" (Van Gogh Museum, część 2)

Muzea w Holandii

W Amsterdamie nigdy na dłużej nie zabawił, ale to właśnie w stolicy Holandii znajduje się najwspanialsza kolekcja jego dzieł. Vincent van Gogh to człowiek-legenda, symbol i inspiracja dla milionów ludzi z całego globu. Historię jego tragicznego życia najlepiej poznać w Van Gogh Museum – jednej z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Holandii.

LINK DO CZĘŚCI PIERWSZEJ


Witamy w Paryżu

Paryż! To tam „się dzieje”, to tam mieszkają najwięksi artyści, to tam tworzy się historia sztuki! Nie dziwi więc, że Vincent wykorzystał fakt, że brat Theo pracował właśnie w stolicy Francji. Nie zapowiadając przyjazdu stanął na początku marca 1886 roku w drzwiach paryskiego mieszkania brata. Theo, zawsze wyrozumiały,  brata nie wyrzucił. Wkrótce przenieśli się do większego mieszkania.

Przyjazd do Paryża diametralnie wpłynął na życie i sztukę van Gogha. Wreszcie osobiście poznał artystów, których dotąd znał jedynie z książek, wreszcie na żywo zobaczył obrazy, które przedtem widział tylko w reprodukcjach, wreszcie zasmakował życia w wielkim mieście. Marszand Theo świetnie znał wielu malarzy, więc poznał ich i brat Vincent. Manet, Monet, Henri de Toulouse-Lautrec czy Gauguin – van Gogh znalazł bratnie dusze i kolegów po fachu, nawiązując przyjaźnie, które zmieniły jego spojrzenie na życie i sztukę.

Zapomniał o szkole haskiej, zarzucił ciemną kolorystykę, porzucił chłopów i wiejskie pejzaże. Kolor, miasto, portrety! Modele kosztują, więc malował głównie autoportrety: w Paryżu stworzył ich 27. Do tego martwe natury z kwiatami, scenki miejskie, portrety znajomych. W jaskrawych barwach, mocnymi pociągnięciami pędzla, płótna kipiące od emocji.

A oprócz tego: kolejne kopie japońskich drzeworytów. Nie bez powodu Japończycy po dziś dzień darzą van Gogha specjalną sympatią, a uzbrojeni w najnowsze aparaty fotograficzne Azjaci stanowią dużą część odwiedzających Van Gogh Museum.

Piękne marzenia i ucięte ucho

Paryż był piękny, ale Paryż był też brudny, śmierdzący i głośny. Borykający się z coraz większymi problemami zdrowotnym van Gogh potrzebował zmiany klimatu. Na południe, nad morze, na wieś – taki był pomysł i ten akurat plan udało mu się zrealizować. W 1888 roku Vincent pojechał do Arles w Prowansji. Wynajął tu niewielki domek, który uwiecznił na słynnym obrazie Zielony Dom. W budynku planował stworzyć artystyczną kolonię, w której artyści mogliby w ciszy i spokoju pracować.

Czas w Arles to jeden z najbardziej twórczych okresów w życiu van Gogha. Czasami malował nawet jeden obraz dziennie, a powstałe wówczas krajobrazy, scenki z życia wsi i obrazy przedstawiające drzewa, pola, chałupy, mosty, kwiaty, łąki, plaże, łodzie i wnętrza oraz portrety i autoportrety należą do najlepszych w jego dorobku. W tym czasie powstały również słynne „Słoneczniki” (siedem sztuk). To tutaj eksplodował jego talent, to tutaj żył pełnią życia, to tutaj od wczesnego ranka po późny wieczór oddawał się jedynej prawdziwej pasji i miłości swego życia: sztuce. Van Gogh był szczęśliwy, ale – jak to często w jego życiu bywało – nie trwało to długo.

Pomysł stworzenia artystycznej kolonii skończył się totalną klapą. Pierwszym, i zarazem ostatnim, gościem Żółtego Domu był Gauguin, którego van Gogh podziwiał od dawna, a od czasu pobytu w Paryżu znał osobiście. Początkowo współpraca układała się prawidłowo, ale różnice charakterologiczne były duże (różne mieli też wizje sztuki) i coraz częściej się kłócili.

W grudniu 1888 roku sytuacja stała się tak napięta, że w trakcie jednej z kłótni van Gogh odciął sobie kawałek lewego ucha. Wedle niektórych biografów zrobił to specjalnie, wedle innych był to wypadek (van Gogh miał się rzucić z nożem na Gauguina i miało dojść do szamotaniny). Problemy zdrowotne van Gogha – zarówno psychiczne, jak i fizyczne – znów dały o sobie znać.

Do dziś nie wiadomo dokładnie, na jaką chorobę psychiczną cierpiał artysta: czy była to „jedynie” depresja, czy również epilepsja. Wiadomo jednak, że niezdrowy styl życia (głód, dużo kawy, w okresie paryskim również dużo alkoholu) przełożyły się na poważne problemy żołądkowe. Depresja, palący żołądek, zniszczone uzębienie, epilepsja i syfilis – trzydziestokilkuletni Vincent był wrakiem człowieka.

Szaleństwo

Po incydencie z odcinaniem ucha Gauguin nie wytrzymał, spakował walizkę i wrócił do Paryża. Van Gogh – bez przyjaciela i bez ucha, ale za to słyszący głosy i widzący zjawy – dał się zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. Z Arles trafił do szpitala w pobliskim Saint-Rémy. Pozwolono mu malować, ale jego stan psychiczny nie był dobry. Cierpiał na paranoję, manię prześladowczą, depresję. Sąsiedzi Żółtego Domu skarżyli się nawet, że stanowi zagrożenie dla siebie i otoczenia. Mieli rację: w szpitalu van Gogh próbował popełnić samobójstwo, wypijając farbę. Więc w końcu i farby mu zabrano – kolejny cios.

Kolejny przejaw ironii losu: kiedy van Gogh-człowiek znalazł się w kompletnym dołku, van Gogh-artysta spotkał się z pierwszymi wyrazami uznania. Nie, to nieprawda, że za życia nie sprzedano żadnego z jego obrazów. Sprzedano co najmniej jeden. Co prawda późno, na kilka miesięcy przed jego śmiercią, ale jednak. „Czerwoną winnicę” kupiła na wystawie w Brukseli w styczniu 1890 roku belgijska malarka Anna Boch. Cena: 400 franków szwajcarskich, dziś równowartość jakiś 800 euro.

Po opuszczeniu szpitala Vincent odwiedził brata w Paryżu i zamieszkał w miasteczku niedaleko stolicy, Auvers-sur-Oise. Kolejna zmiana adresu, tym razem już ostateczna. Podobnie jak przed zamknięciem  w zakładzie psychiatrycznym van Gogh pracuje jak szalony: od rana do wieczora, w plenerze, średnio jeden obraz dziennie. Znów powstaje wiele arcydzieł, takich jak „Kościół w Auvers-sur-oise”, „Portret doktora Gacheta” czy „Pole pszenicy z krukami” (według niektórych badaczy ostatni obraz namalowany przez van Gogha, być może nawet w dniu jego śmierci).

Samobójstwo czy morderstwo?

A sama śmierć? Tajemnicza, jak wiele rzeczy w życiu malarza (na co chorował? jak to było z tym uchem? czy miał nieślubne dziecko z prostytutką?). Dotąd za prawie pewną wersję uznawano taką: 27 lipca 1890 roku sfrustrowany van Gogh z pożyczonym pistoletem wyszedł na pole i strzelił sobie w klatkę piersiową (nie trafiając w serce). Wrócił do domu, wezwano lekarza, udało się go utrzymać przy życiu, a na miejsce dotarł brat Theo. Dwa dni późnej w wyniku wewnętrznych obrażeń malarz zmarł, ciało Vincenta nigdy nie należało do najbardziej odpornych.

Przykra, choć prosta sprawa: samobójstwo. Przecież już wcześniej, w szpitalu psychiatrycznym, próbował odebrać sobie życie? Przecież zawsze był sfrustrowany? Przecież Theo ostrzegał go, że być może będzie miał problemy finansowe i nie będzie w stanie go wspierać tak bardzo jak dotąd? To musiało załamać van Gogha.

W 2011 roku amerykańscy autorzy monumentalnej biografii Van Gogh: The Life malarza postawili inną tezę. Według Stevena Naifeha i Gregory’ego White Smitha holenderski artysta być może nie popełnił samobójstwa, ale został postrzelony przez okolicznych nastolatków. Część znawców van Gogha odrzuciła tę hipotezę, inni uznali ją za prawdopodobną. Problem ze śmiercią van Gogha jest taki, że twardych danych mamy niewiele, więc różne hipotezy są możliwe. Nadal uznaje się, że wersja z samobójstwem jest bardziej prawdopodobna, ale i hipoteza z postrzeleniem przez wyrostków ma mocne strony.

Bez względu na to, w jakich okolicznościach do niej doszło, śmierć Vincenta wstrząsnęła jego bratem. Theo wpadł w depresję i również trafił do szpitala psychiatrycznego. Pół roku po śmierci brata, w styczniu 1891 roku, Theo zmarł wyczerpany psychicznie i fizycznie na syfilis i związane z chorobą powikłania.

Najpierw pochowano go w Utrechcie, mieście w którym zmarł. W 1914 roku przeniesiono jego zwłoki do Auvers-sur-Oise. Dwa skromne nagrobki stoją tam obok siebie po dziś dzień. A na nich napisy: „Vincent van Gogh 1853-1890” i „Theodore van Gogh 1857-1891”. Byli nierozłączni i za życia, i po śmierć.

Odkrywania van Gogha i muzeum

Zainteresowanie twórczością van Gogha pojawiło się już w ostatnich miesiącach jego życia. Po śmierci Vincenta, Theo planował poświęcić się popularyzacji dzieł brata, jednak jego przedwczesne odejście mu to uniemożliwiło. Zadanie to spadło na barki żony Theo, Jo van Gogh, która się z niego świetnie wywiązała. Organizowała wystawy, wydała drukiem korespondencję Vincenta z Theo, z coraz większym sukcesem sprzedawała obrazy szwagra. A obrazów nie brakowało: Vincent wysyłał przecież prawie wszystkie dzieła bratu, w zamian za pomoc finansową.

Po śmierci Jo van Gogh w 1925 roku promocją wujka zajął się jej syn, Vincent Willem (urodzony półtora roku przed śmiercią wujka Vincenta i rok przed śmiercią taty Theo). Począwszy od lat trzydziestych rodzinną kolekcję można było zobaczyć w miejskim muzeum Stedelijk Musuem, a w 1973 roku otwarto wreszcie muzeum w całości poświęcone Vincentowi van Goghowi – coś, o czym za życia nawet przez sekundę nie mógł marzyć. Budynek zaprojektował Gerrit Rietveld, gwiazda holenderskiej architektury i designu.

Zainteresowanie malarzem rosło z roku na rok, a tłumy kierujące się do gmachu przy Paulus Potterstraat 7 stawały się coraz większe. W 1999 roku otwarto nowe, nowoczesne skrzydło muzeum, zaprojektowane przez japońskiego architekta Kisho Kurokawę. Van Gogh i japońskie wpływy, tak było i w XIX i w XX wieku.

Także ceny obrazów van Gogha szły w górę jak rakiety wystrzelone w kosmos. 1990 roku „Portret doktora Gacheta” sprzedano za 82,5 mln dolarów, co uczyniło obraz wówczas najdroższym płótnem świata. Gdyby uwzględnić inflację i trendy na współczesnym rynku sztuki, dziś „Portret doktora Gacheta”  kosztować powinien prawie 150 milionów dolarów. A to tylko jeden z 900 obrazów olejnych van Gogha.

Pięć lat po otwarciu nowego skrzydła muzeum o van Goghu znów zrobiło się głośno. Nie o Vincencie jednak, ale o prawnuku jego brata Theo (który na imię miał również Theo). Urodzony w 1957 roku prawnuk brata jednego z najsłynniejszych malarzy wszechczasów był kontrowersyjnej reżyserem i felietonistą, znanym na początku XXI wieku m.in. z ostrej krytyki islamu. 2 listopada 2004 roku kilka kilometrów od Van Gogh Museum, we wschodniej części Amsterdamu, Theo van Gogh został w bestialski sposób zamordowany (siedem strzałów, ciosy nożem, poderżnięcie gardła) przez islamskiego fundamentalistę. Morderstwo wstrząsnęło Holandią i odbiło się szerokim echem na całym świecie.

Van Gogh: to nazwisko nie jest, jak pokazują wydarzenia sprzed ponad stulecia i sprzed dekady,  gwarancją szczęścia i długiego życia. Ale Vincent, Theo senior i Theo junior to jedne z najbardziej intrygujących postaci w dziejach Holandii.

19.01.204 Łukasz Koterba, Niedziela.NL, aktualizacja 22.06.2022


VAN GOGH MUSEUM

ADRES:

Paulus Potterstraat 7, Amsterdam, Holandia (Nederland)

GODZINY OTWARCIA:

Wejście do muzeum tylko z rezerwacją, której można dokonać przez internet, bądź z biletem zakupionym już na konkretną datę i godzinę.

Muzeum otwarte jest od poniedziałku do  czwartku od 9.00 do 17.00, od piątku do niedzieli od 09:00 do 18:00 (w zależności od pory roku). W lipcu i sierpniu otwarte jest codziennie w godzinach 09:00 - 18:00.
Szczegóły TUTAJ.

CENY BILETÓW:

Dorośli (18 lat i więcej) – 19 eur, od 1 października 2022 - 20 euro

Posiadacze karty CJP – 9 euro, od 1 lipca 2022 - 10 euro

Dzieci i młodzież w wieku 0-17 lat – GRATIS

Posiadacze kart Museumkaart, ICOM-leden, Rembrandtkaart, I amsterdam City Card, Hollandpass – również GRATIS


Strona internetowa muzeum: TUTAJ

Muzeum na Facebooku: TUTAJ

Youtube: TUTAJ

Twitter: TUTAJ


Więcej o Van Gogh Museum na Niedziela.NL:

Zabili Vincenta van Gogha? TUTAJ



Komentarze 

 
+2 #1 Agata 2019-05-04 07:40
W Arles powstalo dzielo "Żółty dom", nie "zielony"
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki