HOLANDIA: Polacy w Holandii za często na zasiłku?

Archiwum

Liczba Polaków i obywateli innych nowych państw UE, przebywających w Holandii na zasiłku szybko rośnie - ostrzegał holenderskich senatorów znany z niechęci do imigrantów ze wschodu minister do spraw społecznych, Henk Kamp.

Według ministra obecnie około 12 tysięcy Polaków i przybyszów z innych państw od niedawna należących do UE pobiera w Holandii różnego rodzaju zasiłki. Są to najczęściej pomoc społeczna bijstand (około 3,200 osób), zasiłek dla bezrobotnych WW (2,500 osób) oraz zasiłki rentowe, związane z niezdolnością do dalszego wykonywania pracy (arbeidsongeschiktheid, około 1400 osób).

Oprócz tego około 4,400 osób z Polski i innych nowych państw UE otrzymuje obecnie holenderskie emerytury państwowe (AOW) lub zasiłek związany ze śmiercią partnera (nabestaandenuitkering). Takie dane zaprezentował w środę w niderlandzkim senacie minister Henk Kamp. Relację ze spotkania ministra z senatorami zamieścił dziennik „Het Algemeen Dagblad”.

Według Kampa oznacza to olbrzymi wzrost ilości nowych imigrantów korzystających z holenderskich zasiłków. Jeszcze rok temu zasiłek bijstand otrzymywało według niego jedynie 1070 przybyszów z Europy Wschodniej. Dziś jest to, jak już podaliśmy, 3,200 osób. Z kolei w przypadku zasiłku dla bezrobotnych WW zaobserwowano wzrost o prawie tysiąc osób (z 1527 rok temu do około 2,500 obecnie).

Jak pisze dziennik „AD” już dane z końca ubiegłego roku niepokoiły ministra. Senacką debatę na temat zasiłków pobieranych przez przybyszów z Europy Wschodniej i Środkowej portal nu.nl, a za nim większość innych niderlandzkich mediów (gazety „Volkskrant”, „Trouw”, „AD”, „Telegraaf”...) zatytułowały "Explosieve stijging Polen met uitkering" – czyli łagodnie tłumacząc: Olbrzymi wzrost ilości Polaków na zasiłku.

Czy aby na pewno stanowimy zagrożenie dla holenderskiego "systemu socjalnego"? Poniżej komentarz.

ŁK

KOMENTARZ
Holenderska solidarność społeczna tylko dla Holendrów

To nieprawda, że wielu tzw. nowych imigrantów otrzymuje w Holandii zasiłki.

Wedle różnych źródeł w Holandii przebywa już może nawet 300 tysięcy lub więcej imigrantów z nowych państw UE. Przyjmując, że jest nas 300 tysięcy i że 12 tysięcy osób korzysta obecnie z zasiłków i emerytur państwowych, oznacza to, że procentowo rzecz ujmując zasiłek pobiera w Holandii około 4 procent imigrantów z Polski i innych państw naszego regionu.

A zatem, nowi imigranci - 4 procent.

Wystarczy trochę poserfować po sieci, by zobaczyć jak to wygląda w przypadku ciężko pracujących Holendrów. Na stronie ministerstwa zdrowia znajdziemy informację, że w 2010 r. zasiłki dla osób niezdolnych do pracy (arbeidsongeschiktheid) otrzymywało 7,3 procent Holendrów w wieku 15-64 lat. 7,3 procenta, a to jedynie jeden z zasiłków!

Ale policzmy dokładnie. Według danych holenderskiego Centralnego Biura Statystycznego CBS w sierpniu 2011 r. zasiłek dla osób niezdolnych do pracy otrzymywało 825,4 tysięcy Holendrów, zasiłek dla bezrobotnych 259 tysięcy, zasiłek bijstand 316 tysięcy, a państwową emeryturę 2,966 tys osób. Zsumujmy: 4,366,400 Holendrów z różnego typu zasiłkami i emeryturą państwową. Wiedząc, że Holendrów jest około 16,7 mln, otrzymujemy... 26 procent!

4 procent nowych imigrantów i 26 procent rodowitych Holendrów - oto prawda o holenderskich zasiłkach i emeryturach państwowych. W której grupie mówić można o "olbrzymim" odsetku osób, korzystających z pomocy holenderskiego państwa?

Holandia powinna się cieszyć, że nie dość, że imigranci w pocie czoła gotowi są wykonywać prace, na które Holendrzy nie mają ochoty, to w dodatku tak niewielu z nich korzysta z dobrodziejstw niderlandzkiego państwa opiekuńczego.

Chyba, że celem ministra Kampa jest osiągnięcie zerowego odsetka imigrantów z jakimkolwiek zasiłkiem. Imigranci są po to, by pracowali jak woły, a kiedy zachorują, stracą pracę, zostaną inwalidami, czy osiągną wiek emerytalny, powinno wepchnąć się ich do busika i wysłać jak bydło do kraju pochodzenia. Jeśli tak, to podejście ministra w niczym się nie różni od kombinacji niektórych nieuczciwych pośredników pracy, którzy nie gwarantują pracownikom żadnych osłon socjalnych i zwalniają ich przy pierwszym dniu choroby. Pośredników, z którymi minister podobno chce walczyć.

Takie myślenie nie ma nic wspólnego nie tylko z solidarnością europejską, ale i ze zwykłą ludzką solidarnością. Oraz z przyzwoitością.

Imigranci póki ciężko pracują i generują zyski dla holenderskich pracodawców i budżetu są ok. Ale jeśli mają pecha i potrzebują pomocy - o nie, wtedy, stają się olbrzymim problemem. Minister i media mogą bić na alarm: ci Polacy, nie dość, że piją, rozbijają się po naszych drogach i podkradają nam nasze wymarzone miejsca pracy w szklarniach, to jeszcze chcą zasiłków kiedy ich zwalniamy, a na starość emerytur. Skandal!

To przykre, że w kraju, który co roku wydaje miliardy euro na pomoc dla biednych afrykańskich państw, solidarność społeczna nie dotyczy polskich czy słowackich imigrantów zarobkowych, mieszkających tuż za rogiem.

ŁK, Niedziela.NL

Źródła:
http://www.zorgatlas.nl/gezondheid-en-ziekte/functioneren-en-kwaliteit-van-leven/totaal-aantal-arbeidsongeschiktheidsuitkeringen/#breadcrumb
http://www.cbs.nl/nl-NL/menu/themas/arbeid-sociale-zekerheid/publicaties/artikelen/archief/2011/2011-056-pb.htm
http://statline.cbs.nl/StatWeb/publication/?VW=T&DM=SLNL&PA=37789ksz&D1=0-5,6-9,11-13&D2=38,%28l-16%29-l&HD=111227-1439&HDR=T&STB=G1