Nieuczciwe biura pracy – coś się zmieni?

Archiwum

Wszyscy znamy historie o nieuczciwych biurach pracy, łamiących prawa pracownika, nie wypłacających należnych płac lub nakładających absurdalnie wysokie “kary”. W środowy wieczór (2.02) Holendrzy mogli na własne oczy zobaczyć, jak niektórzy z ich rodaków wykorzystują pracowników zza granicy. Na temat wyemitowanego przez program drugi holenderskiej telewizji publicznej reportażu wypowiedział się nawet sam minister pracy i spraw społecznych, Henk Kamp. Czy zatem ktoś w końcu coś zrobi z nieuczciwymi biurami pośrednictwa pracy?

Dokument pokazał kanał drugi holenderskiej telewizji publicznej NED 2.  Film był częścią poświęconego aktualnościom codziennego bloku Nieuwsuur. Powtórkę zobaczyć można w internecie:

http://nieuwsuur.nl/video/216166-maatregelen-tegen-malafide-uitzendbureaus.html

Film zaczyna się od obrazów ze spotkania sprzed miesięcy, kiedy to działacz związku zawodowego FNV John Klijn uświadamiał zebranym w małej salce w Utrechcie Polakom ich prawa. Pracodawcy nie mogą łamać zapisów tzw. CAO (układu zbiorowego pracy, regulującego relacje pomiędzy pracownikiem a pracodawcą), nie mogą płacić mniej niż wynosi praca minimalna, nie mogą nakładać wedle własnego uznania nieprzyzwoicie wysokich kar... Żaden z zebranych w salce Polaków nie odważył się pokazać swojej twarzy – strach, że za rozmowy ze związkowcami zostaną zwolnieni i wyrzuceni z firmowego mieszkania był zbyt duży.  “To przerażające, że w dwudziestym pierwszym wieku dzieją się takie rzeczy. Jestem traktowany jak niewolnik, tak to odczuwam – mówi jeden z zebranych.

Niewolnik w dwudziestym pierwszym wieku
Następnie dziennikarze przenoszą się do siedziby SNCU – organizacji, zajmującej się kontrolowaniem tego, czy biura pośrednictwa pracy (uitzendbureaus) wywiązują się z obowiązków narzuconych im przez układy zbiorowe (CAO). Mówiąc prościej: SNCU jest swego rodzaju “policją” sprawdzającą, czy agencje pracy nie łamią prawa i nie wykorzystują swych pracowników. Co ciekawe, także tutaj nie możemy zobaczyć wszystkich twarzy. Pracownicy SNCU otrzymują bowiem pogróżki od nieuczciwych biur pośrednictwa pracy, które udało się SNCU wykryć!
Jedynie Peter Loef z SNCU decyduje się na występ przed kamerą. – W Holandii mamy około 10-12 tysięcy biur pośrednictwa pracy, z czego 6-7 tysięcy stosuje nielegalne praktyki. Dotyczą one przede wszystkim łamania postanowień CAO. Nie wypłacają dodatku wakacyjnego, nie uiszczają składek emerytalnych, łamią przepisy dotyczące zakwaterowania, nie wypłacają chorobowego i nadgodzin... Dziesiątki zasad które istnieją, nie jest respektowanych”.
- Jak by to pan określił? – pyta dziennikarka.
- Wyzysk. Zwyczajny wyzysk – przyznaje Loef.

Do SNCU trafiają skargi pracowników przede wszystkim z branży ogrodniczej, transportowej i mięsnej. Najwięcej zgłoszeń dotyczy jednak ostatnio nie warunków pracy, ale sytuacji mieszkaniowej. Wysokie “czynsze” za wieloosobowe pokoje i przede wszystkim “kary” za każdą drobnostkę – na to skarżą się dziś pracownicy agencji pracy. Jeśli coś się zepsuje – tłumaczy dziennikarka – agencje każą mieszkańcom opłacić nie tylko koszty naprawy, ale i karę. A jeśli nikt się nie przyzna do jakiegoś “wykroczenia”, wtedy kara spada na wszystkich. W przypadku domku z 10 mieszkańcami przynosi to agencji całkiem ładne sumki…

Z agencją do sądu  
Nieuczciwi pośrednicy pracy szkodzą nie tylko samym pracownikom, ale i psują wizerunek całej branży. Dlatego Tom Sijpestijn z agencji Flexspecialisten domaga się ostrzejszego karania nieuczciwych konkurentów. “Dla nich to w gruncie rzeczy całkiem bezpieczny biznes. Jeśli zajmujesz się handlem bronią lub narkotykami, wtedy możesz trafić do więzienia. A jeśli zajmujesz się nieuczciwym handlem ludźmi czy robotnikami to wtedy, no cóż, dostaniesz najwyżej administracyjną grzywnę”.

Następnie dziennikarze wracają do Polaków z początku reportażu. Część z nich zdecydowała się na walkę o swoje prawa w sądzie. Przez półtorej roku ich agencja pracy Vakomo z Montfoort pod Utrechtem  nie stosowała się do zapisów CAO, na czym pracownicy stracili – jak szacuje związek zawodowy FNV – około 2 tysięcy euro każdy. Trójka z nich zdecydowała się nawet na występ przed kamerą.
Mieszkają oni w dziesiątkę w jednorodzinnym domku w Montfoort. W styczniu “czynsz” wzrósł o 60 procent, do 80 euro tygodniowo. Nietrudno wyliczyć, że 320 euro miesięcznie pomnożone przez dziesięć osób daje 3,200 euro za miesięczny wynajem rozlatującego się budynku! “A pracownica agencji twierdzi, że to i tak za mało, by opłacić to mieszkanie” – mówi z goryczą jeden z Polaków.
Najdramatyczniejszym fragmentem filmu (od ok. 6 minuty, patrz link powyżej) jest wypowiedź drugiego z Polaków. Przez łzy opowiada on o swojej rodzinie w Polsce, ciężkiej pracy i zadaje pytanie: dlaczego jestem inaczej traktowany niż pozostali ludzie w Holandii? Nie rozumiem tego.
Może w końcu się coś zmieni…

Niestety – jak wynika z wypowiedzi związkowca – holenderski rząd jak dotąd niezbyt się tym problemem interesował. Dopóki interes się kręci, jest dobrze. Agencje sprowadzają obcokrajowców, którzy tanio wykonują prace, które dla Holendrów nie są atrakcyjne – a czy pracownicy ci są należycie traktowani, to już mniej ważna sprawa. Takie wrażenie ma wiele osób, które osobiście zetknęły się z agencjami pracy wyspecjalizowanymi w sprowadzaniu obcokrajowców.

John Klijn ze związku FNV proponuje rozwiązanie części tych problemów. Chce on mianowicie, by odpowiedzialność za przestrzeganie przepisów np. dotyczących płacy minimalnej czy wypłaty nadgodzin, spadała także na firmy, korzystające z usług biur pośrednictwa pracy. A zatem, jeśli fabryka czy rzeźnia X zatrudnia 50 osób z agencji pracy Y, a agencja Y płaci tym 50 osobom za mało lub np. nie wypłaca im nadgodzin, wtedy kary powinny dotknąć nie tylko agencję Y, ale i firmę X, w której osoby te faktycznie pracowały.

Takie postawienie sprawy miałoby dużą zaletę: firma czy rzeźnia X zanim zatrudniłaby osoby z jakiejkolwiek agencji pracy, najpierw sprawdziłaby dokładnie, czy agencja ta należycie obchodzi się ze swoimi pracownikami i ich nie wyzyskuje. I jeśli firma X odkryłaby, że agencja Y właśnie dlatego jest taka tania, bo łamie prawa pracowniczy, firma X zdecydowałaby się mimo wszystko może na nieco droższą, ale uczciwą agencję Z czy W. Bo wchodząc w kontakty z nieuczciwą agencją Y, także firmie X groziłyby wysokie kary.

Na razie jednak mamy stare zasady, a Polacy z Montfoort szykują się do walki o swoje prawa w sądzie. “Jeśli stracimy tą pracę, to nieważne, ale jeśli dzięki temu coś się zmieni w Holandii, to będę się bardzo cieszył”, mówi jeden z nich. Dziennikarze chcieli o reakcję poprosić drugą stronę konfliktu, agencję pracy Vakomo, ale ta odmówiła komentarza, tłumacząc, że w tej sprawie toczyć się będzie sprawa sądowa.

Minister: grzywny, kary i przymusowe likwidacje firm.
Zareagował jednak ktoś inny. Reporterzy Nieuwsuur pokazali film ministrowi spraw społecznych i pracy, Henkowi Kampowi i zapytali co myśli, kiedy widzi takie sytuacje. “Myślę, że ci ludzie są bardzo źle traktowani i jest to także zadaniem rządu, by przeciwdziałać takiej sytuacji”
I dodaje: “Przeprowadzamy wiele kontroli w biurach pośrednictwa pracy. W ubiegłym roku było ich tysiąc. W przypadku jednej czwartej wykryliśmy nieprawidłowości i podjęliśmy odpowiednie kroki. To bardzo dużo, więc chcemy zmienić nasze podejście. Pierwsze, co zamierzamy zmienić to nałożyć na wszystkie agencje obowiązek rejestracji w rejestrze handlowym (Handelsregister). Wtedy będzie jasne, co to za agencja pracy, kto jest jej właścicielem i czym się ona zajmuje”.

Innym pomysłem jest usprawnienie wymiany danych pomiędzy Urzędem Podatkowym (Belastingdienst), Inspekcją Pracy (Arbeidsinspectie), gminami oraz organizacjami, zajmującymi się sektorem pośrednictwa pracy. Ma to ułatwić przepływ danych, dzięki czemu wyłapywanie nieuczciwych pośredników ma być szybsze i łatwiejsze.

“Myślę, że musimy iść jeszcze krok dalej. Samo nakładanie grzywien na agencje nie wystarczy”, mówi minister i składa propozycję podobną do pomysłu związkowca z FNV. Grzywny powinny dotyczyć nie tylko samych agencji, ale i firm, które korzystają z usług tych agencji. “A jeśli firmy po otrzymaniu grzywny ponownie skorzystają z usług nieuczciwej agencji, wtedy – tak uważam – powinniśmy mieć możliwość zamknięcia takiej firmy. Bez względu czy mówimy tu o rzeźni, sektorze gastronomicznym czy o szklarniach, uważam, że w pewnym momencie musimy móc zamknąć taką firmę”.

Krok w dobrym kierunku, ale na efekty poczekamy.
Słowa ministra brzmią mocno. Po pierwsze, ściślejsza współpraca wszystkich instytucji kontroli. Po drugie, nałożenie odpowiedzialności za poszanowanie praw pracownika także na firmę, korzystającą z usług agencji. Po trzecie, w przypadku łamaniu tych praw, zamykanie nie tylko nieuczciwych agencji, ale i firm, które na owe nieuczciwe praktyki przymykały oko.

“Jesteśmy przyzwoitym państwem i chcemy by ludzie tutaj w przyzwoity sposób byli traktowani – tłumaczy Kemp -  Jeśli zatem ktoś wie, że gdzieś łamie się tego typu prawa, lub sam jest ofiarą łamania tych praw, niech to szybko zgłosi. To wydaje mi się rozsądne, bo wtedy właściwe służby mogą zacząć działać  i zająć się tym problemem. A zatem, jeśli ktoś wie, że gdzieś dzieje się nie tak, jak powinno, lub też sam jest ofiarą nieprawidłowości, proszę dzwonić pod numer 0 800 270 00 00”, dodał Kemp.

Miejmy nadzieję, że minister szybko wprowadzi w życie swe pomysły i ilość nieuczciwych pośredników pracy się zmniejszy, a najlepiej: spadnie do zera.  Wtedy nikt z podanego powyżej numeru nie będzie już musiał korzystać…

Łukasz Koterba, Niedziela.NL

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki