Z mamą na koncert rockowy

Archiwum '19

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

“Smile even though you're sad.”
Panic! At The Disco

Bycie mamą nie jest łatwe. Jeśli ktoś mówi, że jest łatwo, nie należy w to wierzyć. Z mojego kilkunastoletniego doświadczenia wynika, że największy trud bierze się z tego, że nic nie jest stałe. Dzieci wciąż się zmieniają a my staramy się za nimi nadążyć. Nie ma lekko, ponieważ nadążyć nie udaje się prawie nigdy. Gdy przez chwilę wydaje mi się, że już prawie ich doganiam, moje dzieci znów się zmieniają i pędzą do przodu. A ja z jednej strony chcę im pozwolić na tę samodzielną wyprawę, a z drugiej tak bardzo pragnę im towarzyszyć. To wyprawa jest trudna, ale równocześnie piękna i fascynująca. Ponadto zaczynam dostrzegać, że im dzieci są starsze, tym te chwile, gdy stajemy blisko siebie, są częstsze i dłuższe. W ubiegłym tygodniu udało mi się dosłownie i w przenośni wejść do świata mojej córki i było GENIALNIE! Z pełną premedytacją napisałam to wielkimi literami. Spędziłyśmy niezapomniany dzień a ja przez chwilę poczułam się nastolatką.

Pod koniec ubiegłego roku córka wyprosiła u nas bilet na koncert jednego z jej ulubionych zespołów. Bardzo chciała usłyszeć jak na żywo śpiewają Panic! At The Disco. Do Amsterdamu mieli zawitać w marcu tego roku. Zgodziłam się pod warunkiem, że pójdzie ze mną, albo moim mężem, a jej tatą. Warunek przyjęła bez sprzeciwów.

Znałam nieco twórczość artystów z Las Vegas, ponieważ podążając za córką, staram się też poznać muzykę, której ona słucha i postanowiłam, że to ja z nią pójdę. Poza tym, bardzo mnie korciła ta wyprawa z jeszcze z innego powodu - nigdy nie byłam na takim koncercie. Teraz już wiem, że dużo straciłam. Ale zacznijmy od początku.

Gdy postanowiliśmy, że to ja będę towarzyszyć córce, stwierdziłam, że muszę dokładanie poznać twórczość Panic! At The Disco. Moja córka stworzyła dla mnie specjalny album na Spotify, z wszystkimi piosenkami, które zespół miał śpiewać podczas koncertu. Zaczęłam ich słuchać. Kolejnym etapem było znalezienie tekstów piosenek i ich nauka. To dopiero było wyzwanie!

Historia zespołu jest niezwykle interesująca i jak często bywa, pokazuje, że warto podążać za marzeniami. O tym jednak dziś nie będę pisać.

W ubiegły poniedziałek, bo wtedy odbył się koncert, pojechałyśmy do Amsterdamu pociągiem i z ogromną przyjemnością obserwowałam radość i ekscytację mojej nastolatki. Cudownie jest czerpać pozytywną energię z tego młodzieńczego przejęcia. Tak bardzo zaczyna nam go brakować, gdy jesteśmy dorośli a jeszcze bardziej, kiedy się starzejemy. Gdy dojechałyśmy na miejsce i zobaczyłam, jak długa jest kolejka do wejścia, przeraziłam się. Byłyśmy na miejscu na długo przed otwarciem drzwi, jednak wiele osób musiało tam dotrzeć jeszcze wcześniej. Kolejka z każdą chwilą stawała się dłuższa. Zmarzłyśmy okropnie, ale w tym samym czasie spędzałyśmy cudowny czas. Chyba przejęcie tych wszystkich osób sprawiało, że czekanie wcale nie było uciążliwe.

Gdy otworzono drzwi, minęła kolejna godzina, zanim mogłyśmy wejść do środka. Pomyślałam, że najpierw chciałabym odtajać, ale we wnętrzu w jednej chwili zapomniałam o zimnie. Trzeba było jeszcze schować kurtki do specjalnych szafeczek, odwiedzić toaletę oraz, co jest najważniejsze, odwiedzić stół z gadżetami i odzieżą, związanymi z zespołem. Nauczyłam się, że ich profesjonalna nazwa brzmi – marchandise. W związku z tym mam tylko jedno pytanie, czy oni oszaleli z tymi cenami?! Potem weszłyśmy na salę koncertową, która w części była już wypełniona. Nie spiesząc się, udało nam się podjeść dość blisko sceny. Gdy w końcu artyści z Panic! At The Disco pojawili się na scenie, cała hala zadrżała. Bawiłyśmy się świetnie. Od początku koncertu do jego końca śpiewałyśmy z tłumem. Na szczęście w tym hałasie moje niedostatki zarówno wokalne jak i w tekstach piosenek nie były ważne. Bawiłam się przewybornie, podskakując jak nastolatka i śpiewając utwory, które bardzo polubiłam. Teraz są to już nasze piosenki. Śpiewamy je razem, jadąc samochodem i wspominamy chwile, które spędziłyśmy w Amsterdamie. Gdy wracałyśmy do domu mówiłyśmy szeptem, bo tak zmęczone były nasze gardła.

To było przeżycie, które pozostanie w naszej pamięci na zawsze. Warto czasem poświęcić trochę czasu, aby nauczyć się słów ulubionych piosenek naszych dzieci. Dzięki temu można wejść do ich świata, wspólnie tworząc niezwykłe wspomnienia.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie


24.03.2019 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki