Niderlandzki pisarz powieści kryminalnych - Simon de Waal

Archiwum '19

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agatha Christie powiedziała kiedyś, że gdy pisze powieść kryminalną, niemal na każdej stronie przychodzą jej do głowy nowe pomysły. Często jeszcze w połowie książki – zmienia mordercę… Bardzo lubię jej kryminały, uwielbiam Miss Marple i Herkulesa Poirot. Oczywiście książki polskiego pióra Chmielewskiej to obowiązek, powtórzę się, uwielbiam. Naturalnym porządkiem rzeczy po przyjeździe do Holandii była dla mnie konieczność poznania niderlandzkiej literatury tego gatunku.

Dlatego dziś, przy naszej porannej kawie, chciałabym ponownie wrócić do tematów literackich, a precyzując: do niderlandzkich książek właśnie z gatunku kryminalnych. Oczywiście nie do wszystkich. Niedawno po raz kolejny miałam przyjemność rozmawiać z jednym z moich ulubionych niderlandzkich pisarzy i wtedy właśnie narodził się pomysł na ten tekst.

Dziś chciałabym przybliżyć Państwu sylwetkę niderlandzkiego autora kryminałów Simona de Waala.

Pierwszą książką jego pióra, którą przeczytałam był „Boks & de lege kamer” („Boks i pusty pokój”). Poza ciekawą historią, która rozgrywa się w Amsterdamie, bardzo spodobały mi się w niej wplatane elementy niderlandzkiej kultury i codziennych amsterdamskich zwyczajów. Potem przeczytałam drugą część przygód inspektora Martina Boksa. Czytałam kolejne, ale nadzwyczajnie ujęły mnie te, które Simon de Waal pisał wspólnie z Appie Baantjerem.  

Książki tak bardzo mi się spodobały, że pomyślałam o ich tłumaczeniu na język polski. Przetłumaczyłam fragment jednej i wysłałam do polskich wydawnictw. Jak to bywa w kontaktach z nimi, tylko jedno zareagowało na moją propozycję, odpisując, że nie są zainteresowani niderlandzką literaturą. A bardzo szkoda, ponieważ książki Simona de Waala nie tylko są interesujące, ale również prawdziwe. Sam autor jest z zawodu policjantem i dzięki temu w jego książkach „czuć” prawdę.

Simon de Waal na swoim koncie ma wiele książek, ale nie tylko. Jest również znanym i cenionym scenarzystą. Być może ktoś z Państwa słyszał i oglądał serial „Baantjer”, to właśnie w nim autor debiutował jako scenarzysta. O! Może w przyszłym tygodniu napiszę właśnie o tym, o serialu i o jeszcze innym holenderskim autorze kryminałów, o Appie Baantjer?

A teraz wróćmy do Simona de Waala.  Jest on niderlandzkim autorem i scenarzystą filmowym oraz serialowym. Urodził się w Amsterdamie w 1961 roku. W 1979 roku tam rozpoczął pracę jako policjant. Gdy awansował w 1986 r. rozpoczął pracę jako detektyw, obecnie pracuje w wydziale ciężkich zbrodni. W roku 1991 został poproszony o konsultowanie scenariusza do kryminalnego serialu telewizyjnego „Kats en co” i od tamtej chwili rozpoczęła się jego przygoda z pisaniem. Oczywiście podczas pisania autor czerpie inspiracje z własnych doświadczeń. Od tamtej chwili stworzył scenariusze wielu odcinków niderlandzkich seriali kryminalnych, wśród których również wcześniej wspomniany „Baantjer” i  zaliczany już do klasyki holenderskiego kryminału.

Simon de Waal otrzymał w 2000 roku nagrodę Gouden Kalf (Złote Cielę) za najlepszy scenariusz na Festiwalu Filmów Niderlandzkich.

W roku 2005 na rynku wydawniczym pojawiła się pierwsza książka De Waala „Cop vs. Killer”, spodobała się zarówno czytelnikom jak i krytykom i została nominowana do nagrody Gouden Strop (Złota Pętla) w Holandii oraz nagrody De Diamanten Kogel (Diamentowa Kula) w Belgii. Kolejna  powieść „Pentito”, również otrzymała wspomnianą nominację w Holandii jako najlepszy thriller roku 2008. W Belgii „Pentito” otrzymał nagrodę literacką - Diamentową Kulę. Autor na swym koncie ma już 18 książek oraz wiele scenariuszy.

Dla mnie ogromną przyjemnością było czytanie kryminałów, które napisał wspólnie z Baantjerem. „Een Rus in de Jordaan” („Rosjanin w Jordanie”) jest jednym z tych, które przetłumaczyłabym z przyjemnością. Moją ulubioną powieścią pióra Simona de Waala jest „Bureau Raampoort, deel 1” („Biuro Raampoort, część 1”) na razie powstała tylko jedna, ale podczas naszej ostatniej rozmowy, autor przyznał, że być może powróci do tej serii.

Ciało niezauważone przez nikogo, powoli dryfowało po wodą w stronę dzielnicy Czerwonych Latarni. Dopiero w kanale Oudezijds Kolk, w chwili, gdy przepływało obok łodzi służby miejskiej,  głowa na chwilę uniosła się nad powierzchnię wody, by powoli znów w niej zniknąć. Ktoś na brzegu zaczął krzyczeć…” Fragment książki „Boks & het verkeerde lijk” („Inspektor Boks i niewłaściwe zwłoki”) w moim tłumaczeniu.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie


06.01.2019 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki