Lekcja unikania błędów

Archiwum '18


Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Chwilami wyprowadza mnie z równowagi, gdy moje dzieci mówią skrótami.  Wiedzą Państwo, część jest pomyślana a reszta wypowiedziana, a ja mam się domyślić, o co chodzi. Czasem takie skrótowce mogą przyprawić o prawdziwy (prawie) atak serca. Dla przykładu, w ubiegłą środę mój syn wrócił ze szkoły i oświadczył – dziś u nas w szkole był morderca. Mogą sobie Państwo wyobrazić moją minę. Postawa mojego syna nie wskazywała na to, że był w jakiś sposób zagrożony, więc zaczęłam podejrzewać, że prawdopodobnie się nie dogadujemy.
- Ale jak morderca?
- No morderca, zabił kiedyś kogoś nożem – sytuacja w mojej głowie się nie poprawiła.

Gdy zaczęłam dopytywać się bardziej szczegółowo, dowiedziałam się, że tego dnia wszystkie czwarte klasy (szkoła średnia) miały spotkanie z… kryminalistą. Z byłym mordercą! (Swoją drogą nie wiem, czy można być „byłym” mordercą.)

Historia z każdym kolejnym słowem mojego syna stawała się bardziej dramatyczna. Jak zawsze jednak, nic w naszym życiu nie jest tylko czarno lub tylko białe i również tutaj historia z każdym wypowiedzianym słowem przestawała być już taka oczywista. Pan, który spotkał się z uczniami był już w podeszłym wieku.

Przyszedł na spotkanie, by opowiedzieć młodzieży, że są sytuacje, w których należy zrobić wszystko, aby pewnych błędów nie popełnić – szczególnie tych oczywistych, związanych z łamaniem prawa. Popełnienie takiego błędu może rzucić ogromny cień na życie osoby go popełniającej, ale i całego jej otoczenia.

Pan Paul Spruit, bo tak się nazywa, opowiedział uczniom, że jego ojciec trafił do więzienia za zrobienie czegoś strasznego. Nie chciał młodym ludziom powiedzieć, co to było. Ojciec w więzieniu popełnił samobójstwo. Matka związała się z innym mężczyzną, który przez wiele lat znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. W domu było tak strasznie, że Paul razem z siostrą zaczęli planować zabójstwo ojczyma, nim ten zamorduje ich matkę. Domyślają się Państwo co się wydarzyło: syn stanął w obronie mamy i zabił ojczyma. Następnego dnia sam zgłosił się na policję. Za to, co zrobił, trafił do więzienia na 6 lat. Gdy opuścił to miejsce, nie potrafił nigdzie znaleźć pracy, ponieważ nikt nie chce zatrudniać byłych skazańców. Na spotkaniu w szkole Paul Spruit wspomniał, że bardzo szybko popadł w kłopoty finansowe i nie mógł zadbać o swoją rodzinę. Wpadł więc na „genialny” pomysł, aby kogoś napaść i obrabować. Razem z kolegą postanowili okraść sąsiada, który wygrał los na loterii (dosłownie). Napad nie przyniósł spodziewanych korzyści. Kolejny napad, tym razem na handlarza koni, zakończył się tragedią i Paul znów trafił „za kratki”.  Również i tym razem sam zgłosił się na policję.

Zastanawiałam się, dlaczego szkoła zorganizowała takie spotkanie? Jaki był jego cel? Mój syn cały wieczór opowiadał o tym, czego się dowiedział i był tym bardzo przejęty. Co jakiś czas przypominało mu się coś, co ten pan powiedział i dodawał do swej relacji.
- Wiesz mamo, że nawet jeśli wyjdziesz z więzienia to nie jesteś wolna? Bardzo trudno znaleźć wtedy pracę, ubezpieczalnia też nie chce cię ubezpieczyć. To trochę tak, jakbyś to więzienia miała ze sobą… jakbyś w nim ciągle tkwiła.

Chyba właśnie dlatego pan Paul Spruit opowiada młodzieży o swoim życiu. Wydaje mi się, że najskuteczniej o tym, by czegoś nie zrobić przekona ktoś, kto coś takiego zrobił i poniósł konsekwencje. Ktoś, kto potrafi przekazać, że gdy łamie się prawo, w jednej chwili może skończyć się… wszystko.

Ciekawość pchnęła mnie do poszukiwań informacji o tym człowieku. Syn wspomniał, że znany holenderski dziennikarz kryminalny Peter R. de Vries napisał o życiu Paula Spruita książkę, nosi ona tytuł „Een moord kost meer levens” (Morderstwo pociąga za sobą wiele żyć) To był mój punkt zaczepienia. W Internecie znalazłam znacznie więcej informacji na temat szkolnego gościa. Dowiedzieliśmy się, że ojciec Paula został aresztowany, gdy ten miał 16 lat. Na początku tłumaczył rodzinie, że będzie świadkiem w sprawie kryminalnej, ale szybko okazało się, że on sam jest sprawcą straszliwej zbrodni. Człowiek ten zamordował dwoje dzieci. Oczywiście bardzo szybko okolica dowiedziała się o tym i Paul i jego matka zaczęli być prześladowani. Sytuacja była nie do zniesienia i to zmusiło ich do zmiany miejsca zamieszkania oraz zmiany nazwiska. W więzieniu ojciec Paula popełnił samobójstwo natomiast, gdy sam Paul trafił do więzienia za zamordowanie ojczyma, jego matka odebrała sobie życie.

Historia ta jest niezwykle smutna. Jak ogromny wpływ na życie dzieci ma to, co robią ich rodzice. Jak ogromny wpływ czyny jednego człowieka mają na życie całych rodzin.

Mam jednak wrażenie, że ta historia ma również płomyk optymizmu.  Życie wielu osób zostało zniszczone, ale być może to, co teraz robi Paul Spruit, te spotkania z młodzieżą, zatrzymają kogoś przed popełnieniem błędu. Opowieści tego człowieka z pewnością zmusiły już wiele osób do zastanowienia się.  
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

17.06.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki