Holandia: Spowodowała wypadek, zginęło dwoje młodych Polaków - „To morderczyni”

Archiwum '17

fot. Shutterstock

Wcześniej spowodowała siedem innych wypadków, cierpi na epilepsję i nie powinna prowadzić samochodu. W kilka dni po tym, jak pozbawiła życia 23-letnią Sylwię i 29-letniego Grzegorza, Julia H. znów zasiadła za kierownicą. – Dla nas to pozbawiona sumienia morderczyni – powiedział dziennikowi AD brat Sylwii.

W miniony wtorek sąd w Rotterdamie zdecydował, że proces w tej sprawie rozpocznie się na początku przyszłego roku. Do tego czasu badanie neurologiczne oskarżonej powinno zostać zakończone. Prokuratura zarzuca Julii H. nie tylko spowodowanie tragicznego wypadku, zakończonego śmiercią dwóch osób, ale także poświadczenie nieprawdy, gdyż okłamała lekarza decydującego o zachowaniu prawa jazdy. 

O wypadku, do którego doszło pod koniec maja 2014 roku w Hellevoetsluis niedaleko Rotterdamu kilkakrotnie już informowaliśmy. Przypomnijmy, dwoje młodych Polaków szło w piątkowe popołudnie wzdłuż drogi Haringvlietweg. Grzegorz przyjechał do Holandii kilka dni wcześniej, Sylwia pracowała tu od dłuższego czasu. Nagle w spacerujących Polaków wjechał samochód, potrącając i lekko raniąc również rowerzystę. Sylwię próbowano jeszcze reanimować, ale bezskutecznie. Także Grzegorz, odwieziony do szpitala, nie przeżył wypadku.

Tragedię spowodowała Julia H. z miejscowości Rockanje, wówczas 49-letnia. Samochód wjechał do rowu w prędkością około 60 km/godz., a jak wykazało śledztwo kobieta nie hamowała. Po wyjściu z zielonego kabrioletu H., która nie ucierpiała w wypadku, dziwnie się zachowywała. – Nie wiedziała, co się stało i nie wiedziała nawet, czy w samochodzie były inne osoby – holenderskie media cytowały jednego ze świadków. – Mam nowy samochód, chciałam sobie pojechać na zakupy z otwartym dachem – miała powiedzieć H. (cytat za AD).

W trakcie policyjnego przesłuchania kobieta nie odpowiadała na pytania, powołując się na prawo do milczenia. Policja zatrzymała jej prawo jazdy, ale kilka dni później H. znów prowadziła samochód, informowała gazeta „De Limburger”. Kiedy sąsiad zauważył, że H. ponownie zasiadła za kierownicą, powiadomił policję. Funkcjonariusze ją zatrzymali, a w trakcie przesłuchania H. odmówiła udzielania wyjaśnień.

H. pracuje jako celniczka w rotterdamskim porcie. Od 1992 roku cierpi na ataki epilepsji. W ciągu minionej dekady miała dziewięć różnych aut i aż siedmiokrotnie powodowała wypadki. A to uderzyła w drzewo, a to wjechała w ogród, gdzie jeszcze przed chwilą bawiły się dzieci, opisuje AD. Za każdym razem przyczyną były ataki epilepsji i związana z tym utrata kontroli nad pojazdem.

Prawo jazdy odebrano jej dopiero w 2012 roku. H. odwołała się od tej decyzji i wywalczyła prawo do ponownego badania. Przeprowadzającego badanie lekarza okłamała, mówiąc, że od dwóch lat nie ma ataków. Lekarz wydał pozytywną opinię i H. odzyskała prawo jazdy – po czym dwa dni później spowodowała kolejny wypadek.

Na początku 2014 roku znów zakazano jej prowadzenia pojazdów. Niestety H. po raz kolejny nie posłuchała, co zakończyło się śmiercią dwojga młodych Polaków.

- H. nigdy nas nie przeprosiła, nigdy nie próbowała nawiązać z nami kontaktu – powiedział gazecie AD Paweł, brat Sylwii. – Dla nas to pozbawiona sumienia morderczyni – dodał.

Według wspomnianej gazety, H. w trakcie jednego z przesłuchań miała powiedzieć, że „też jest ofiarą tego wypadku” i że „właściwie nie odczuwa emocji, a jej otoczenie tego nie rozumie”. 

Początek procesu najprawdopodobniej w styczniu 2018 roku.



25.10.2017 ŁK Niedziela.NL


Komentarze 

 
+9 #2 piotr 2017-10-26 13:17
tumany holenderskie powoduja zagrozenie na drodze kazdego dnia
Cytuj
 
 
+4 #1 Sobota 2017-10-26 00:57
O to skutki ***izmu lewackiego i s*** synstwa urzeniczego. I chwd "podejrzanej". Szkoda Polaków
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki