Holandia: W Maasdriel nie wiedzą, ilu Polaków tam mieszka. „Będą kontrole”

Temat Dnia

fot. Shutterstock

Władze Maasdriel wyślą pod „podejrzane adresy” specjalnych kontrolerów, mających ustalić kto tam tak naprawdę mieszka. Urzędnicy tej gminy – w której mieszka i pracuje wielu Polaków – chcą się m.in. dowiedzieć, ilu zagranicznych pracowników przebywa na terenie Maasdriel.

Położone niedaleko Den Bosch Maasdriel jest gminą z jednym z najwyższych w tym regionie odsetków imigrantów zarobkowych z Europy Środkowej i Wschodniej, poinformował lokalny dziennik „Brabants Dagblad”. Oficjalnie zameldowanych jest tutaj tylko 900 osób z tej części Europy, jednak ich faktyczna liczba jest zapewne dużo wyższa. 


900 czy 4000?

Ponieważ wielu zagranicznych pracowników przebywa w Maasdriel czasowo, a część obcokrajowców w ogóle się nie melduje, szacuje się, że faktyczna liczba przybyszów z Europy Środkowej i Wschodniej jest w Maasdriel być może nawet kilkakrotnie wyższa. Niektóre szacunki mówią nawet o 3.000 czy 4.000 osobach. W sumie w Maasdriel zameldowanych jest około 24.000 mieszkańców.

Wielu imigrantów mieszka w domkach kempingowych, wynajmuje lokum u (nieraz nieuczciwych) pośredników albo jest nielegalnie kwaterowana przez pracodawców, informują lokalne media. Nawet burmistrz tej gminy, Henny van Kooten, nie był w stanie powiedzieć, ilu zagranicznych pracowników tak naprawdę mieszka na terenie jego gminy. – Nie mam zielonego pojęcia – „Brabants Dagblad” cytuje jego słowa. 

Pracownicy z zagranicy – w tym często Polacy – mieszkają nieraz w złych warunkach, co czasem prowadzi do bardzo niebezpiecznych sytuacji.


„To niebezpieczne”

Stało się tak na przykład w nocy z 29 na 30 stycznia 2016 roku. W szklarni przy ul. Grote Inghweg w Kerkdriel, miejscowości leżącej na terenie gminy Maasdriel, doszło do pożaru. Kiedy na miejsce przyjechała straż pożarna, strażacy zastali tam jedenastu zagranicznych pracowników: z Polski i Indonezji. Pracownicy ci byli tam nielegalnie zakwaterowani. Na szczęście żaden z nich nie ucierpiał w pożarze.

Śledztwo wykazało, że przyczyną pożaru było najprawdopodobniej podpalenie, informowały lokalne media. Policja doszła do takiego wniosku, ponieważ szklarnia zaczęła się palić w dwóch różnych miejscach. W budynku znajdował się azbest, co dodatkowo utrudniło prowadzenie śledztwa.

Pracownicy mieszkający w budynku przy szklarni („swego rodzaju szopa” – powiedział o tym budynku rzecznik gminy) zostali przewiezieni przez straż pożarną pod inny, bezpieczny adres. Kiedy policjanci przyjechali pod ten adres, aby przesłuchać pracowników, okazało się, że imigranci zniknęli.

- Ponieważ w trakcie tego pożaru uwolnił się azbest, naszym priorytetem było ugaszenie pożaru oraz bezpieczeństwo okolicznych mieszkańców. Ustalenie statusu i pochodzenia osób mieszkających obok szklarni było dopiero naszym drugim priorytetem. Przez to teraz mamy problem. Czasami sprawy przybierają taki obrót – tłumaczył później rzecznik prasowy policji.


Kontrolować czy nie?

- W tym pożarze mogli zginąć ludzie. Wszyscy wiedzą, że dochodzi do niepożądanych sytuacji, ale nikt nic z tym nie robi. Wystarczy się jedynie troszkę wysilić, by móc wskazać miejsca, gdzie mieszkają pracownicy [z zagranicy]. Sprawdzenie tego, czy mogą tam mieszkać, to nie jest wielki wysiłek – komentował w czerwcu 2016 roku John Leijdekkers, lokalny działacz lewicowej Partii Pracy (PvdA).

Burmistrz Maasdriel był początkowo sceptyczny. – Kontrolowanie wszystkiego nie daje jeszcze gwarancji, że wszystko będzie dobrze – powiedział w czerwcu burmistrz Van Kooten (cytat za „Brabants Dagblad”).

W połowie lipca lokalne media poinformowały o tym, że władze Maasdriel jednak zamierzają ustalić, kto i gdzie mieszka na terenie tej gminy. Specjalni kontrolerzy z policyjnym doświadczeniem mają być w najbliższych miesiącach wysyłani pod „podejrzane adresy”. Za „podejrzane adresy” uznano m.in. te, w których często meldują się (lub wymeldowują) nowi mieszkańcy albo znajdują się w rejestrze biura zajmującego się ściąganiem zaległych należności i mandatów (Centraal Justitieel Incassobureau, CJIB).


Nie chodzi tylko o Polaków

Kontrolerzy będą prosić mieszkańców „podejrzanych adresów”, by ci wpuścili ich do środka, tak aby mogli sprawdzić, czy liczba zameldowanych pod danym adresem osób pokrywa się z faktyczną liczbą mieszkańców. Jeśli kontrolerzy nie zostaną wpuszczeni do środka, będą próbować „w inny sposób” to sprawdzić – choć nie poinformowano dokładnie, o jakie konkretnie metody chodzi.

Rzecznik prasowy gminy podkreślił, że celem kontroli nie jest „szukanie polskich pracowników”. Pomysł ten ogłoszono jednak krótko po tym, jak władze gminy przyznały, że nie wiedzą ilu dokładnie Polaków i pracowników z innych państw Europy Środkowej i Wschodniej mieszka na terenie tej gminy – co sugeruje, że związek taki może jednak istnieje. Tym bardziej, że jeszcze niedawno radni z lokalnej partii Samen Sterk Maasdriel skierowali do władz gminy pytanie o to, jak władze zamierzają ustalić, gdzie na terenie gminy mieszkają imigranci zarobkowi i ilu ich tak naprawdę jest, opisuje „Brabants Dagblad”. 

Kontrole przeprowadzać będą pracownicy biura Bureau Legitiem. Są to byli policjanci z doświadczeniem w przeprowadzaniu przesłuchań. Można ich rozpoznać m.in. po tym, że jeżdżą niebieskimi i szarymi samochodami marki Volvo, czytamy na stronie internetowej gminy Maasdriel. Ewentualne pytania z tą akcją można kierować pod adres internetowy gminy Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. .



16.07.2016 Łukasz Koterba Niedziela.NL



Komentarze 

 
-9 #1 Mike 2016-07-16 18:05
Deelnemende gemeenten ontvangen een vergoeding van 70 EUR per afgerond adresonderzoek.kanker land....
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki