Opowieść - Moje podróże do Szkolnych Punktów Konsultacyjnych

Archiwum '18

SPK Berlin

Zazwyczaj rozpoczynam dzień od kawy. Stoję przed szafką i patrzę jeszcze dość bezmyślnie na moją kolekcję kubków. Wiem, że kawa za chwilę przywróci mi jasność myślenia. Sięgam po kubek i przygotowuję aromatyczny, czarny płyn. Gorąca woda w połączeniu ze zmielonymi ziarnami wywołuje jedyny i niepowtarzalny zapach, który zmienia atmosferę w kuchni. Po chwili do napoju dodaję jeszcze odrobinę mleka. Tak rozpoczyna się mój dzień… prawie każdy.

Dziś nagle w niedokończonym geście, coś mnie zatrzymało. Spojrzałam na trzymany w dłoni kubek całkiem przytomnie. Przyglądałam się napisom na nim, w różnych kolorach, różnymi czcionkami „wypowiadają” tylko jedno słowo, nazwę miasta - Monachium. Byłam tam całkiem niedawno i była to jedna z wielu przygód.

Mój ulubiony pisarzy Kurt Vonnegut powiedział, że nieoczekiwane propozycje podróży są lekcjami tańca udzielanymi nam przez Boga. Westchnęłam głęboko, ponieważ w ciągu ubiegłego roku takich nieoczekiwanych propozycji miałam wiele. Spojrzałam na pozostałe kubki. Na wielu z nich widnieją nazwy miejsc, w których byłam. Od początku ubiegłego roku - dzięki wsparciu portalu niedziela.nl i byłej kierowniczce Szkolnego Punktu Konsultacyjnego w Hadze Grażynie Gramzie - mam ogromną przyjemność odwiedzać polskie szkoły w wielu miejscach w Europie. Spotykam się tam z niezwykłą młodzieżą i opowiadam im o moich książkach. Obecnie na rynku wydawniczym jest sześć książek, których jestem autorką. Trylogia „Wojna w Jangblizji”, zbiór bajek dla najmłodszych „Niespodziewane spotkania Kwaska” oraz „Słowa do użytku wewnętrznego” i „Bez okrycia”, które są zbiorami felietonów. Na stronach tych książek opisałam przygody moich bohaterów, a podróżując również sama je przeżywam. Dziś, gdy parzyłam kawę, ceramiczne naczynia przypomniały mi je wszystkie.

Już po pierwszej wizycie w haskim SPK-u zapewniałam, każdą osobę, która chciała mnie wysłuchać, że jestem wielbicielką tej szkoły. A po każdych kolejnych odwiedzinach tam i w szkołach tego typu w Holandii i Europie mój zachwyt tylko wzrastał. 

Czym jest SPK? Szkolny Punkt Konsultacyjny - to niezwykła szkoła. W Holandii istnieją dwie takie placówki. Uczniowie, którzy mieszkają w Hadze i w pobliżu oraz w Brunssum i okolicach, mają szansę uczęszcza do polskich szkół działających przy Ambasadzie RP w Hadze. Zajęcia odbywają się raz lub dwa razy w tygodniu. SPK jest polską instytucją oświatową i podlega Ministerstwu Edukacji Narodowej. Szkoły tego typu realizują uzupełniający program nauczania z poszczególnych przedmiotów w oparciu o ramy programowe dla uczniów polskich, uczących się za granicą. W przeszłości zdarzało się, że zapominano o tym jak ważnymi są one placówkami i chciano je (o zgrozo!) nawet likwidować. Mam ogromną nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy.

SPK-i to miejsca, w których zawsze spotykam cudownych i mądrych młodych ludzi, Polonię, z której jestem bardzo duma. Z ogromną radością opowiadam im o moich książkach i marzeniach, które wciąż udaje mi się realizować. W każdym z miejsc poznaję również kadrę szkoły. Byłam już w Hadze, Antwerpii, Brunssum, Brukseli, Berlinie, Monachium, Budapeszcie, Dublinie, Londynie i Cavan… W tych wszystkich miejscach nauczycielki i nauczyciele, często za symboliczne wynagrodzenie, kilka razy w tygodniu, poza swoją dzienną pracą, stają przed uczniami i przekazują im wiedzę na temat Polski i języka polskiego. Z rodzicami spotykam się rzadziej, ale nawet, jeśli poznałam tylko kilka osób wiem, że są wyjątkowi. Nie jest łatwo przez cały rok zachęcać młodych ludzi do uczęszczania do jeszcze jednej szkoły i to w weekendy. Każdy z uczniów SPK-u codziennie chodzi do regularnej szkoły podstawowej lub średniej w miejscu zamieszkania.  
W każdym z tych miejsc miałam okazję poznać także niezwykłe kierowniczki tych szkół. Energiczne, zapracowane i pełne pomysłów. Kobiety, które są inspiracją i - w moich oczach - niedościgłym wzorem zorganizowania i przedsiębiorczości. To również wyjątkowo pracowite osoby, które potrafią poradzić sobie z każdym wyzwaniem.

Na spotkaniach z młodymi ludźmi opowiadam o bohaterach powieści fantasy „Wojna w Jangblizji” i o tym, jak krasnal ze zbioru bajek dla najmłodszych „Niespodziewane spotkania Kwaska”, trafił do naszego domu. Opowiadam o procesie tworzenia oraz o współpracy z artystkami Ewą Kieńko Gawlik i Martą van der Haagen, które są ilustratorkami moich książek.

Na spotkaniach z młodszymi uczniami zawsze jest dużo radości. Dzieci są ciekawe i zadają mnóstwo pytań. Najczęściej chcą usłyszeć zapewnienie, że krasnal naprawdę zamieszkał u mnie w domu. Pełni są również dziecięcej mądrości i dlatego zawsze ich proszę, by opowiedzieli o tym, jak ważna jest przyjaźń i jak możemy poradzić sobie z zagubieniem w obcym, nowym miejscu. Oni wiedzą bardzo dużo. Mówimy o tym, ponieważ mój krasnal bardzo często tak właśnie się czuje. W swych opowieściach pomagają krasnalowi a ja mam nadzieję, że również sobie.

Z młodymi osobami rozmawiamy o literaturze i o roli języka polskiego za granicami Polski. Przekazuję im to, co wiem, a oni pewnie nawet się nie domyślają, że podczas każdego kolejnego spotkania również ja wiele się od nich uczę. Ostatnia część „Wojny w Jangblizji” osiągnęła swój kształt właśnie dzięki moim rozmowom z młodzieżą. Wyjeżdżam po to, by opowiedzieć o tym, co robię, o moich książkach, o początkach i ciągu dalszym, a po każdym spotkaniu czuję się bogatsza w doświadczenia i twarze, które zawsze staram się zapamiętać.

W życiu każdego z nas są chwile, gdy czujemy się obcy - w nowej szkole, miejscu pracy, w innym mieście lub państwie. Często nie mamy wyjścia i musimy odnaleźć się w całkiem innym świecie. Jangblizja jest krainą mającą wiele przejść, które łączą ją ze światem ludzi. Ta literacka kraina to miejsce, w którym ewoluowali nie tylko ludzie, ale i inne stworzenia. Obok Ludzkich żyją Psi, Owcowaci i Lotni oraz wiele innych barwnych postaci. A skąd te pomysły? Z otaczającego mnie świata. Od osiemnastu lat mieszkam w Holandii i coraz częściej zdarza mi się pytać, który świat jest dla mnie bardziej swojski.
Młodzi ludzie zazwyczaj pytają, czy bycie pisarką jest trudne?  Staram się odpowiadać uczciwie, że czasami, ale to było moje marzenie, które właśnie się spełnia. Życzę moim czytelnikom, aby się nie zniechęcali i realizowali własne. Naprawdę warto!

Dzięki wsparciu portalu niedziela.nl nadal podróżuję i przede mną kolejne wyjazdy, kolejne twarze i kolejne zachwyty. Pakuję walizki - kierunek SPK w Londynie. Kolejna lekcja tańca. Jestem gotowa.

SPK Monachium

SPK Haga, fot. Grażyna Gramza

SPK Budapeszt


11.02.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki